Derby dla Groclinu
Jedna bramka zadecydowała o zwycięstwie Dyskobolii w prestiżowym pojedynku z Lechem. Zespół z Poznania stracił czwarte miejsce w tabeli na rzecz lokalnego rywala.
Lech po raz czwarty z rzędu wyjechał z Grodziska bez punktu. Ostatni raz w meczu derbowym poznaniacy byli lepsi od Dyskobolii w sezonie 2003/2004, wygrywajac 4:2. I tym razem "niebiesko-biali" musieli uznać wyższość lokalnego rywala. Zamiast awansu w tabeli jest spadek i powiększenie straty do czołówki.
Wczorajsze spotkanie to pierwszy mecz w tym sezonie, w którym nie wystąpił Henry Quinteros. Trudno jednoznacznie wyrokować, czy absencja Peruwiańczyka miała wpływ na przegraną, jedno jest pewne - obecność pomocnika wzmocniłaby grę ofensywną poznaniaków.
Mecz rozpoczął się o 20:45, o tej godzinie swoje mecze rozgrywa piłkarska Liga Mistrzów. Mimo przenikliwego chłodu, na trybunach panowała niezwykle gorąca atmosfera. Na stadionie przy ulicy Powstańców Chocieszyńskich pojawiła się rekordowa liczba kibiców. W sektorze za jedną z bramek wymontowano nawet krzesełka, by przyjąć jak największa liczbę gości ze stolicy Wielkopolski.
Spotkanie od początkutoczyło się w żywym tempie. Już w drugiej minucie Rafał Murawski celnie uderzył na bramkę gospodarzy, Przyrowski stał jednak na posterunku. Chwilę później Groclin odpowiedział strzałem Sikory z szesnastu metrów. Kwadrans od rozpoczęcia meczu doskonałej sytuacji nie wykorzystali piłkarze Kolejorza - po błędzie Radka Mynara piłkę przejęli lechici. Piotr Reiss podał do wychodzącego sam na sam Zająca, ale bramkarz Dyskobolii nie dał się pokonać.
Kolejne minuty meczu to aktywniejsza gra poznaniaków i kontry podopiecznych Jacka Zielińskiego.Nie był to, wbrew zapowiedziom, otwarty mecz, drużyny koncentrowały się raczej na grze w destrukcji. Mimo wszyskto kibice oglądali szybki i ciekawy futbol, przypominający ten z niedawnego spotkania Lecha - Legia.
68. minuta okazała się decydującym momentem meczu. Po składnej, zespołowej akcji Groclinu, po podaniu Iwanickiego Jarosław Lato strzelił w długi róg bramki, pokonując Emiliana Dolhę. Kilka chwil później gospodarze mogli porowadzić już 2:0 - Jodłowiec wykonywał rzut wolny z 19. metrów, silny strzał obronił jednak poznański golkiper. Po udanej interwencji Dolhy, akcja przeniosła się szybko pod pole karne Przyrowskiego, w którym padł Rengifo - sędzia nie dopatrzył się jednak faulu.
Ostatnie minuty spotkania to szanse bramkowe dla obydwu zespołów - ale wynik pozostał bez zmian. Trener Smuda od 83. minuty dokonał trzech zmian - m.in. za Piotra Reissa wszedł Micański, ale żaden ze zmienników nie zmienił obrazu gry Kolejorza.
Po wczorajszej porażce Lech oddał czwarte miejsce lokalnemu rywalowi. Niestety, szansa na walkę o puchary oddaliła się. Kolejne ligowe spotkanie już w najbliższy piątek, na Bułgarskiej poznaniacy podejmować będą Cracovię.
Groclin Dyskobolia - Lech Poznań 1:0 (0:0)
Bramki: J. Lato 68'
Groclin: Przyrowski - Sokołowski, Mynar, Jodłowiec, Yunisoglu, Piechniak (Lazarevski 87'), Kumbev, Majewski (Babinić 71'), Lato, Ivanovski (Kozioł 89'), Sikora
Lech: Dolha - Kikut, Kucharski, Tanevski, Djurdević, Zając (Pitry 69'), Injac, Murawski, Wilk (Florian 87'), Reiss (Micański 83'), Rengifo.
Zółte kartki: Piechniak (G) - Kikut, Murawski i Rengifo (L)
Sędzia: Robert Małek (Zabrze)