Policjanci mieli uratować bezdomnego, a zostawili go w lesie. Mężczyzna zmarł
Na początku marca policjanci z Wałbrzycha odebrali zgłoszenie o przemarzniętym bezdomnym, który siedzi na ławce przed jednym z budynków mieszkalnych. Interweniujący patrol zabrał mężczyznę do radiowozu, ale kiedy otrzymał inne wezwanie, zostawił mężczyznę w lesie. Po powrocie policjantów mężczyzna już nie żył.
Do zdarzenia doszło 10 marca na jednym z wałbrzyskich osiedli. Zaniepokojony mieszkaniec poinformował straż miejską o przemarzniętym mężczyźnie, który od dłuższego czas siedzi na jednej z ławek. Strażnicy przekazali zgłoszenie policji, a ta podjęła interwencję. Funkcjonariusze zabrali mężczyznę do radiowozu, ale w pewnym momencie otrzymali wezwanie do innego zdarzenia. Bezdomnego wysadzili w mijanym kompleksie leśnym, a wrócili do niego po mniej więcej trzech godzinach. Niestety mężczyzna już nie żył. Jak wykazała sekcja mężczyzna zmarł z wychłodzenia.
Policjanci nie sporządzili notatki na temat pierwotnej interwencji i nie poinformowali dyżurnego o sytuacji. W notatce napisali, że znaleźli ciało nieznanego mężczyzny. Obaj funkcjonariusze usłyszeli zarzuty przekroczenia uprawnień, niedopełnienia obowiązków służbowych i nieumyślnego spowodowania śmierci. Mieli też potwierdzać nieprawdę w dokumentacji służbowej -23- i 36-latek częściowo przyznali się do czynu. Przebieg zdarzeń opisali tak jak ustalono, ale nie przyznali się do nieumyślnego spowodowania śmierci. Zastosowano wobec nich środki zapobiegawcze w postaci zawieszenia w czynnościach służbowych i poręczenia majątkowego - poinformował w rozmowie z TVN24Tomasz Orepuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej.
Prokuratorzy nie ujawnili, jaka sprawa odciągnęła śledczych od pomocy bezdomnemu. Policjantom grozi kara nawet pięciu lat pozbawienia wolności.