Poznań: policjanci wywieźli Roma do lasu? Sprawę umorzono
W sierpniu 2016 roku policjanci interweniowali wobec Roma żebrzącego od kierowców na ulicy Baraniaka. Jego zdaniem funkcjonariusze wywieźli go do lasu i tam zostawili, a dodatkowo zabrali mu pieniądze. Policjanci mają inne zdanie na ten temat. Sprawę umorzono.
O sprawie pisze Piotr Żytnicki z Gazety Wyborczej. Przypomina, że Rom w sierpniu chodził z kubkiem między autami stojącymi na czerwonym świetle na ulicy Baraniaka prosząc o pieniądze. Zauważyli to policjanci, którzy postanowili interweniować. Mężczyzna twierdził, że funkcjonariusze zabrali go do radiowozu, zawiązali mu oczy i wywieźli do lasu. Dodatkowo mieli mu zabrać pieniądze z kubka, w którym miało się znajdować 600 złotych w bilonie.
Rom dotarł autobusem do centrum miasta, ale nie potrafił wskazać, dokąd wywieźli go policjanci. Mówił jedynie, że były tam drzewa. W centrum zgłosił się na policję, gdzie go przesłuchano.
Dziś okazuje się, że szamotulska prokuratura, która zajęła się sprawą, umorzyła śledztwo. Wszystko przez pojawiające się wątpliwości. Policjanci zgodzili się bowiem z tym, że zabrali Roma do radiowozu, ale jak twierdzą, chcieli go podwieźć do ośrodka dla bezdomnych. Ponieważ nie mówił on po polsku, wydawało im się, że właśnie tam mężczyzna chciał jechać. Dodatkowo prokuratura nie uwierzyła w wersję, że w kubku po jogurcie Rom mógł mieć 600 złotych - przeprowadzono eksperyment, z którego wynikało, że niemożliwe jest zebranie takiej kwoty w bilonie w takim kubeczku. Policjanci natomiast twierdzą, że kubek był wypełniony do połowy, a oni nie zabrali tych pieniędzy.
Prokuratura ponownie chciała przesłuchać Roma, ale nie było to możliwe - nie udało się go odnaleźć. Umorzono więc śledztwo, a decyzja zostanie wysłana na adres koczowiska przy ul. Lechickiej, w którym mieszkał w sierpniu mężczyzna. Jeśli Rom odbierze korespondencję, będzie mógł zaskarżyć decyzję.
Najpopularniejsze komentarze