Reklama

Peja opowiada o swojej przygodzie z Lechem. "Dostaję wejściówki, siedzę cicho"

fot. instagram.com/pejaslumsattack
fot. instagram.com/pejaslumsattack

Peja kojarzony jest obecnie przede wszystkim ze swoją działalnością artystyczną, ale dwie dekady temu był aktywnym kibolem Lecha Poznań. - Wsiąkłem w to na dobre - mówi raper, który komentuje również obecną sytuację klubu.

Peja przemierzył całą Polskę wzdłuż i wszerz, ma również wielu znajomych w hip-hopowym środowisku. Duża część z nich to zagorzali kibice piłkarscy, niekoniecznie klubów sympatyzujących z Kolejorzem. Mimo to poznaniak nie miał nigdy poważniejszej "przygody" na tym tle. - Na przestrzeni lat bardzo się to zmieniało. Od początku było wiadomo kto jest kto. W Warszawie kibicuje się Legii, a w Poznaniu Lechowi. Nigdy nie musiałem się szczególnie starać, żeby wszyscy kojarzyli mnie z Kolejorzem, bo mam jakąś historię wyjazdową - powiedział Peja w rozmowie z serwisem Futbolownia.

Na pewnym etapie swojej twórczości Peja przedstawiał się jako "chuligan Lecha Poznań", a w latach 90. zaliczył sporo wyjazdów i był stałym gościem przy Bułgarskiej. - W 93 roku wsiąkłem już na dobre na te sześć sezonów. Jeździłem regularnie. Zdarzyło się, że opuściłem 2-3 wyjazdy w jednych rozgrywkach. Była więź, poczucie przynależności, znalazłem tam kumpli i wspólny temat - powiedział. Do dziś w internecie bez trudu można odnaleźć zdjęcia rapera z tamtych czasów.

Koniec tej bardzo ciekawej w dziejach polskiego ruchu kibicowskiego dekady był również końcem wzmożonej aktywności poznaniaka na tym polu. - Wyluzowałem się po spadku do II ligi, wtedy trochę podupadłem. Osiągnąłem też większy sukces muzyczny i siłą rzeczy nie szło nawet pojechać na mecz, bo liga i mecze były w weekendy - przyznał.

Przez pewien czas Peja nie pojawiał się przy Bułgarskiej. Cały czas jednak śledził wyniki Kolejorza. - Co jakiś czas budujemy dobry zespół, mający aspiracje powalczyć o bardzo dużo, co pokazały sezony kiedy Kolejorz wygrywał w Lidze Europy i dawał nam dużo emocji. Potem są transfery, najlepsi gracze są sprzedawani, a w ich miejscy przychodzą tacy, którzy niekoniecznie potrafią zapełnić lukę. Kojarzę to z radykalnymi oszczędnościami. Myślę, że tracą na tym kibice. Płacą oni za karnety, chcą, żeby ich drużyna błyszczała i grała jak najlepiej, a potem się okazuje, że są braki kadrowe - ocenił.

Kojarzony z Jeżycami rapera nie ukrywa, że nie pojawia się już w Kotle, a raczej w lożach INEA Stadionu. Jak sam stwierdził, zrobił się "trochę wygodnicki". Bardzo lubi jednak podziwiać efekt prac ultrasów. Rozumie również fanów krytykujących politykę zarządu. - Nietrudno dziwić się kibolom, dla których jest to całe życie. Ja jestem nie do końca takim kibicem. Przyjdę sobie od czasu do czasu, oni to wszystko śledzą, znają każde nazwisko, angażują się, jeżdżą, dają na oprawy, wspierają klub. Potem mnie nie dziwi, że czują gorycz i są wkurw****. Ja nie mogę tak się czuć, bo nie daję tylko od siebie. Siedzę cicho, dostaję wejściówki - stwierdził.

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

Jest kolejne ostrzeżenie IMGW pierwszego stopnia!
15℃
3℃
Poziom opadów:
0 mm
Wiatr do:
12 km
Stan powietrza
PM2.5
10.10 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro