Reklama

Nieprawidłowości PZD: każdy musi opłacać prenumeratę miesięcznika Działkowiec, ale nie dostaje ani jednego numeru

Polski Związek Działkowców chce walczyć z osobami zamieszkującymi ogrody działkowe. Nasz czytelnik odpiera atak i punktuje nieprawidłowości związkowców.

"Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień"

Mając na względzie informacje jakie napływają do nas w ciągu ostatnich dni, już wiemy dlaczego PZD rozpoczęło tak zmasowany atak na Działkowców zamieszkujących na terenach ogrodów działkowych. Gdy osoba całkowicie bezstronna przyjrzy się dokładniej wypowiedziom członków PZD zauważy, że to co w jednym zdaniu jest mało istotnym problemem, potrafi kilka akapitów poniżej urosnąć do rangi niewyobrażalnego problemu. Brak logiki jest nader widoczny. Najpierw PZD twierdzi, że sprawa dotyczy zaledwie 1% ogrodów, po czym potrafi stwierdzić, iż problem zamieszkujących na ogrodach osiągnęło niepokojący rozmiar. Stowarzyszenie Ogrodowe PZD doskonale zdaje sobie sprawę, że jest kolosem na glinianych nogach, który w dodatku chwieje się u podstawy. Pojawiają się zatem sponsorowane z pieniędzy Działkowców (bo PZD własnych nie posiada) w wątpliwej reputacji gazecie, artykuły mające na celu pokazanie ludzi zamieszkujących na terenach ogrodów działkowych jako cwaniaków. Otóż mało kto zdaje sobie sprawę, że ci "cwaniacy" niejednokrotnie płacą na rzecz PZD większe opłaty, niż ci, którzy płacą podatek od działki budowlanej. Dlaczego zatem mieszkają na terenie ogrodów działkowych? Otóż nie stać ich na zakup dużej działki budowlanej. Muszą zatem poszukać innego rozwiązania, aby mieć dach nad głową. Przez lata problem zamieszkiwania na terenach ROD nie stanowił dla władz PZD najmniejszego problemu. W chwili obecnej banici zamieszkujący na terenie ogrodów to zło świata całego. Zarzuca się im, że uszkadzają infrastrukturę drogową ogrodów. Trudno jest uszkodzić coś co przez dwie dekady nie było ani razu naprawiane. Dziś zarzuca się zamieszkującym, że alejki są zniszczone. Otóż są zniszczone niemal od początku, gdyż władze okręgów zamiast dbać o infrastrukturę ogrodową, pożerają pieniądze na rozrośniętą rzeszę urzędników. Trwa zatem nagonka i podjudzanie działkowca przeciw działkowcowi, gdyż samo PZD nie dysponuje argumentami mówiącymi same za siebie. Trzeba użyć chwytów poniżej pasa. W tym działaniu PZD znacznie góruje doświadczeniem. Wspomina się o tym, że przez zamieszkujące osoby opłaty są znacznie wyższe, że zadymiają okolicę. Ale nikt nie wspomni o działkowcach, którzy przyjeżdżając na kilka godzin nie posiadają ubikacji, szamba, a w chłodniejsze dni palą ściętymi, niewysuszonymi gałązkami krzewów i drzewek co powoduje powstawanie gęstego gryzącego dymu. Nikt nie wspomni, że ci działkowcy wyrzucają śmieci na alejkach ogrodowych, lub w innych przypadkowych miejscach. Powodem jest niemożność wyrzucenia odpadów komunalnych do śmietników, za które płacą. Dlaczego? Bo zarząd postanowił odizolować je od dostępu innych zamykając za betonowym ogrodzeniem i za bramą zamykaną na dużą kłódkę. Nie jest tajemnicą, że coraz większa grupa Działkowców zamieszkuje na działkach od maja do października. Czy ci działkowcy wiedzą, że w tym momencie tak samo łamią Ustawę o ROD? Nikt z tych Działkowców nie wie lub nie dopuszcza do siebie tego, że winni zgłosić do urzędu nowe miejsce pobytu i uzyskać meldunek tymczasowy? Za nim się zatem kogoś oskarży, należy samemu sprawdzić co się dzieje na własnym podwórku. Dotyczy to również samego PZD. Jak zostało zaznaczone na początku Stowarzyszenie Ogrodowe PZD wytyka działkowcom znajdującym się w trudnej sytuacji, że zamieszkują na terenach ogrodów działkowych, a tym samym łamią prawo, podczas gdy sami nie są bez winy. Otóż jak wynika z doniesień jakie udało nam się uzyskać na terenie ogrodu im. E. Orzeszkowej w Poznaniu działkowcy zmuszeni zostali do opłacania rachunków za zużytą energię elektryczną oraz wodę po zawyżonych stawkach, co jest niezgodne ze Statutem PZD oraz Regulaminem. Tajemnica poliszynela jest to, na ilu innych ogrodach działkowych takie praktyki mają miejsce. Zarząd Krajowy mimo takiego obowiązku nie przekazał od kilku lat ani jednego egzemplarza miesięcznika "Działkowiec" nowo przyjętym w grono członków działkowcom. Pismo powinno zostać przekazane w ilości dwunastu kolejnych egzemplarzy i nie jest to podarunek od PZD, ale zapłacona przez tego działkowca prenumerata. Na poczet dostawy pisma PZD pobiera opłatę przy podpisaniu umowy dzierżawy działki. Mamy tu zatem do czynienia z oszustwem lub nawet wymuszeniem.

Jak na początku nadmieniłem, ostatnie doniesienia wiele tłumaczą, dlaczego władzom PZD nie jest na rękę zamieszkiwanie osób na terenach ROD. Otóż powód jest bardzo prozaiczny. Działkowcy, którzy przebywają cały czas na ogrodzie widzą za dużo i nie da im się wmówić rzeczy, które niemiały miejsca. Zarząd Rodzinnych Ogrodów Działkowych im. E. Orzeszkowej od lat otrzymywał absolutorium za poprzedni rok niemal z automatu. W chwili obecnej utworzony z Działkowców Komitet przygląda się bacznie działaniom zarządu. I już są pierwsze efekty. Otóż Walne Zebranie nie może się odbyć, gdyż na początku nie zgadzały się dokumenty, a teraz okazuje się, że sprawa jest o wiele poważniejsza i zapewne zostanie wprowadzony zarząd komisaryczny. Nieprawidłowości bowiem sięgają kilku lat wstecz i nie możliwą rzeczą jest, aby OZ PZD w Poznaniu przynajmniej nie posiadał o tym wiedzy.

Proponuję zatem, aby Stowarzyszenie Ogrodowe PZD, za nim kogoś obrzuci błotem zrobiło najpierw porządek na własnym podwórku.

Jacek Kaczmarek
Przewodniczący Komitetu Organizacyjnego
Stowarzyszenia Ogrodów Działkowych KAJKA



Aktualizacja - g. 14.50

Na list naszego czytelnika zareagował Zdzisław Śliwa, Prezes Okręgowego zarządu PZD w Poznaniu, który przesłał do naszej redakcji odpowiedź. Zgodnie z prośbą autora, publikujemy ją w całości poniżej:


Do Pana Jacka Kaczmarka
Przewodniczącego Komitetu OrganizacyjnegoStowarzyszenia Ogrodów Działkowych KAJKA
"Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień"

Myli się Pan twierdząc, że PZD zorganizowało zmasowany atak na Działkowców zamieszkujących na terenach ogrodów działkowych z powodów podniesionych w dalszej części Pana listu opublikowanego na portalu e-poznań. Po pierwsze PZD wcale nie zorganizowało żadnego zmasowanego ataku na mieszkańców ROD. Rzucając hasła o wyrzucaniu z działek mieszkających nie możecie posłużyć się żadnym dowodem takiego działania. Gdyby rzeczywiście takie były z pewnością huczałoby na waszych stronach internetowych i w mediach. Pytam więc, gdzie macie Państwo dowody na rzekome wyrzucanie mieszkających na działkach? PZD, podobnie jak każde stowarzyszenie ogrodowe, także w przyszłości być może "Kajka" jest i będzie zobowiązane do przestrzegania prawa powszechnie obowiązującego, a takim jest także ustawa o rodzinnych ogrodach działkowych mówiąca o zakazie zamieszkiwania, prowadzenia działalności gospodarczej na działkach, czy też określająca w ślad za prawem budowlanym dopuszczalne parametry altan ogrodowych. Czy Stowarzyszenie "Kajka", które chcecie założyć, deklaruje już teraz, że prawo będzie nieprzestrzegane?

Podając się za osobę "całkowicie bezstronną" przyglądającą się dokładniej wypowiedziom członków PZD nie jest Pan wiarygodny. Zapewne jest Pan działkowcem w ROD im. E. Orzeszkowej i być może nawet członkiem stowarzyszenia ogrodowego PZD. Gdyby tak nie było, wątpliwy byłby od strony prawnej Pana udział w komitecie organizacyjnym Stowarzyszenia "Kajka". Oczywiście można udawać bezstronnego obserwatora zarzucającego PZD grzechy nawet nie popełnione. Pojawić się musi spostrzeżenie, że Pana ogląd sytuacji polskich działkowców odbywa się przez wąski pryzmat ROD im. E. Orzeszkowej. Z przykrością i z bólem stwierdzam, że w waszym ogrodzie już od wielu lat łamane są przepisy prawa , a ogród bezustannie pogrąża się w chaosie i tolerowaniu bezprawia, przy biernej akceptacji działkowców. Można zapytać, dlaczego tak się dzieje? Dlaczego pomimo wielu prób wyprowadzenia ogrodu na ścieżkę rozwoju podejmowanych przez Okręgowy Zarząd PZD, który m.in. delegował swoich przedstawicieli do zarządu komisarycznego w latach 2008-2010 po to, by pomóc wyprowadzić ogród z niemocy sprawowania zarządu wybranego przez działkowców i który uporządkował wiele spraw w ogrodzie? Dlaczego znów wybrali działkowcy do kierowania ogrodem ludzi łamiących prawo i nieudolnie zarządzających ogrodem? Dlaczego każde walne zebranie działkowców ogrodu odbywa się od szeregu lat w atmosferze urągającej powadze tej rangi wydarzenia? Przecież Okręgowy Zarząd PZD na każde zebranie delegował swojego przedstawiciela, który starał się podpowiadać właściwe rozwiązania. Można też zapytać dlaczego nie było chętnych podczas zebrania sprawozdawczo - wyborczego w 2015 r., by wybrać zarząd chcący uporządkować trudne sprawy ogrodu? Stając się dziś aktywnym krytykiem PZD powinien Pan ocenić także swoją aktywność w minionym okresie.

Rok 2014 był czasem, kiedy ogrody miały prawo wybierać stowarzyszenie prowadzące ogród. Działkowcy ROD im. E. Orzeszkowej nie skorzystali z możliwości wyodrębnienia się z PZD i powołania własnego stowarzyszenia. Wręcz przeciwnie, z 250 działkowców ogrodu aż 190 głosowało za pozostaniem w PZD. Także dzisiaj działkowcy ogrodu, którzy broniący swoich działek przed ich zawłaszczaniem przez łamiących prawo przychodzą do OZ PZD i ze łzami w oczach pytają co będzie z naszymi działkami? Moja odpowiedź jest zawsze jedna, to Państwo musicie sobie sami odpowiedzieć na pytanie czego chcecie. Czy ogród ma służyć wypoczynkowi, czy ma być przekształcony w osiedle mieszkaniowe? To ostatnie nie jest możliwe na gruncie ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych, ale po likwidacji ogrodu można przecież podpisać umowy dzierżawy z Miastem, przekształcić ogród w osiedle mieszkaniowe i opłacać wszystkie koszty funkcjonowania mieszkańców według zasad powszechnie obowiązujących, a nie chronić się pod parasol przepisów ustawy dający zwolnienia z niektórych ciężarów ponoszonych przez mieszkańców osiedli.. Jeśli działkowcy będą nadal chcieli być ogrodem działkowym mogą swoje losy wiązać z PZD, lub korzystając z ustawy podjąć w czasie określonym ustawą kolejną próbę powołania własnego stowarzyszenia, np. "Kajka". Jeśli taka będzie wola działkowców, Okręgowy Zarząd PZD nie uczyni nic, by w jakikolwiek sposób blokować taką inicjatywę. Konkludując powyższe chcę stwierdzić, że nie będzie nam żal ogrodu, w którym prawo jest powszechnie łamane, w którym wolno parkować na alejach samochody firmowe prowadzących działalność gospodarczą, w którym mieszkają nie tylko osoby z przyczyn losowych, ale także działkowcy dobrze sytuowani, których stać było na wybudowanie domów mieszkalnych o powierzchni znacznie przekraczającej dopuszczalną. Nie możemy też brać odpowiedzialności za skutki być może nieudolnego kierowania ogrodem przez zarząd, który jednak był zmuszony działać pod presją osób łamiących prawo. Badamy aktualnie przy pomocy ogrodowej i okręgowej komisji rewizyjnej kondycję finansową ogrodu i sposób zarządzania nim w ostatnim okresie. Wyniki będą przedstawione na walnym zebraniu. O tym czy będzie zarząd komisaryczny w ogrodzie zadecydują wyniki kontroli i wola członków obecnego zarządu do dalszego sprawowania mandatów. Dziś takiej potrzeby jeszcze nie ma.

Zarzuca nam Pan, że mamy swoiste rozdwojenie jaźni mówiąc, że nie ma problemu mieszkania na działkach, bo podajemy w oficjalnych materiałach, że problem dotyczy 1% ogółu, a chwilę później mówimy o dużej skali zamieszkiwania na działkach. Nie ma w tym nic dziwnego dla "obiektywnego obserwatora". Wystarczy patrzeć na problem nie przez pryzmat ROD im. E. Orzeszkowej, ale dostrzec tysiące polskich ogrodów, w tym także w Poznaniu, w których zjawisko łamania prawa praktycznie nie występuje. Jest też prawdą, że zjawisko zamieszkiwania i samowoli budowlanych rozpowszechniło się w większej skali w ogrodach działkowych leżących w pobliżu dużych aglomeracji miejskich, głównie na zachodzi i północy kraju. I właśnie zwrócenie uwagi na problem mieszkaniowy władzom samorządowym Poznania i innych miast wydaje się być jedynym pozytywnym efektem ostatnich działań organizatorów protestów.

Dość absurdalnie brzmią zarzuty, że działkowcy są zmuszani do prenumeraty miesięcznika "działkowiec" i na dodatek tego pisma nie otrzymują. Zgodnie ze statutem naszego stowarzyszenia nowy nabywca działki opłaca w roku nabycia działki jednorazową podwyższoną opłatę w kwocie 300 zł na pokrycie wydatków związanych z zarządzaniem ROD, w ramach której ma prawo otrzymać 12 bezpłatnych numerów pisma będącego pomocą w zagospodarowaniu i prowadzeniu działki. Zatem w ramach należnej opłaty działkowiec otrzymuje zwrot jej części w postaci miesięcznika. Mieści się to w ramach działalności oświatowej prowadzonej przez stowarzyszenie na rzecz nowych działkowców, którzy niezależnie od możliwości wysłuchania wykładów na temat urządzenia i zagospodarowania działki otrzymują pomocny materiał poglądowy. Opłatę od działkowca pobiera zarząd ROD, który odprowadza do OZ PZD należna część kwoty, w tym przeznaczoną na roczną prenumeratę pisma. Jeśli zarząd ROD tego nie uczynił niezwłocznie po pobraniu tej kwoty, bądź jej nie odprowadził w ogóle, mogą powstać problemy z otrzymaniem pisma. Wtedy działkowiec powinien zwrócić się z tym problemem bezpośrednio do zarządu ROD , albo ze skargą do okręgowego zarządu. Interwencja w OZ PZD zawsze przynosiła w praktyce pozytywny skutek.
A więc Panie Przewodniczący, ja też uważam, że należy porządek robić najpierw u siebie. Zatem jako działkowcy ROD im. Orzeszkowej weźcie sprawy w swoje ręce i zdecydujcie czym ma być wasz ogród. I nie zrzucajcie odpowiedzialności za własne zaniedbania na barki innych ogrodów i całego stowarzyszenia ogrodowego PZD.

dr Zdzisław Śliwa
Prezes Okręgowego zarządu PZD w Poznaniu

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

IMGW ostrzega. W 11 powiatach naszego regionu!
17℃
4℃
Poziom opadów:
0 mm
Wiatr do:
9 km
Stan powietrza
PM2.5
7.99 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro