Maciej Gostomski w szoku: wygraliśmy, prawda?
Maciej Gostomski był głównym aktorem niedzielnego spotkania Lecha Poznań z Lechią Gdańsk, choć jeszcze kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry nic nie wskazywało, aby miał pojawić się na boisku.
"Gostek" był wiosną podstawowym golkiperem Kolejorza. Po słabym występie w finale Pucharu Polski jego miejsce zajął Jasmin Burić. Bośniak w końcówce meczu doznał kontuzji i na boisku pojawił się Gostomski. Nie udało mu się co prawda obronić rzutu karnego, ale chwilę później piękną paradą zapewnił swojemu zespołowi trzy punkty. - Nawet nie pamiętam, że grałem, tak wielki stres mi towarzyszył. Wszedłem w ciężkim momencie. Wygraliśmy 2:1, tak? Jestem w szoku. Generalnie cała drużyna starała się i zasłużyła na brawa. Ja nie jestem bohaterem - mówił w rozmowie z Lech TV.
W czasie spotkań rzadko dochodzi do zmian w bramce. Gostomski sobie jednak poradził. - Myślałem, że to żart. Często bywa tak, że drugi bramkarz się nie rozgrzewa, a tutaj poszło hasło, że od razu wchodzę. Trzeba było wstać z ławki i pomóc drużynie. To udało się zrobić. Choć straciliśmy bramkę z karnego, to wygraliśmy i zrobiliśmy kolejny krok do mistrzostwa - stwierdził.
Czytaj więcej:
Ważna wygrana. Lechia - Lech 1:2
Skorża: szacunek dla moich piłkarzy