Wygrana po fatalnym spotkaniu. Lech Poznań - Znicz Pruszków 1:0
Dodano środa, 18.03.2015 r., godz. 17.28
Lech Poznań pokonał w rewanżowym meczu ćwierćfinału Pucharu Polski Znicz Pruszków. Spotkanie stało jednak na bardzo niskim poziomie, a zwycięską bramkę Kolejorz zdobył w samej końcówce.
Po laniu sprawionym pruszkowianom w pierwszym meczu, Lech był w bardzo komfortowej sytuacji, dzięki czemu Maciej Skorża mógł oszczędzać swoich najlepszych piłkarzy. Szansę dostali więc gracze, którzy tej wiosny grali bardzo mało lub wcale. Jednym z wyjątków był tutaj Marcin Kamiński.
Już pierwsze minuty pokazały z jakim nastawieniem oba zespoły wyszły na to spotkanie. Goście ograniczali się do defensywy, z rzadka decydując się na kontrataki. Gospodarze natomiast bardzo długo rozgrywali piłkę, z mozołem konstruując kolejne akcje. Problem jednak w tym, że... na konstruowaniu się kończyło. David Holman popisywał się kolejnymi piętkami, Muhamed Keita próbował co jakiś czas dryblingów, ale Kolejorz nie był w stanie stworzyć sobie choćby jednej dogodnej sytuacji. Pierwszy strzał miejscowi oddali dopiero w 17. minucie, kiedy Dariusz Formella posłał piłkę wysoko nad poprzeczką.
Mijały kolejne minuty, a zgromadzeni na INEA Stadionie raczeni byli wyjątkowo nudnym widowiskiem. Schemat był właściwie ciągle ten sam - Lech długo "klepał" piłkę, po czym piłkarze decydowali się na kilka szybszych podań. Za każdym razem akcja kończyła się jednak dobrą interwencją gości lub po prostu złym zagraniem lechitów. Taki stan rzeczy utrzymał się do przerwy.
Kilka minut po zmianie stron groźnie zza pola karnego uderzył Keita i wydawało się, że Lech ruszy do bardziej zdecydowanych ataków. Nic bardziej mylnego. Spotkanie nadal toczyło się w sparingowym tempie. Kolejne warte odnotowania wydarzenie miało miejsce dopiero w 60. minucie - na boisku pojawił się wówczas debiutujący w pierwszym zespole Krystian Sanocki.
Mody skrzydłowy bardzo aktywny i ambitnie walczył nawet o z góry stracone piłki. Kilkanaście minut po wejściu na boisko ładnie przedarł się prawą stroną pola karnego i zagrał futbolówkę na 5. metr, ale Keita dał się uprzedzić obrońcom.
Czas mijał, a Lech nadal nie był w stanie znaleźć recepty na formację defensywną Znicza. Coraz więcej było prób długich, bezpośrednich zagrań, ale one również nie przynosiły efektu. W końcu z trybun zaczęły dochodzić pojedyncze gwizdy, będące wyrazem zniecierpliwienia widzów.
W 89. minucie kibice w końcu doczekali się bramki. Formella otrzymał dobre podanie i ładnym, płaskim strzałem w długi róg pokonał bramkarza.
Lech miał prawo podejść do rewanżu bez zbędnego ciśnienia i tak też było. Zespół zrobił to co musiał, czyli przypieczętował awans. Zrobił to jednak w bardzo kiepskim stylu. Przy Bułgarskiej dawno nie oglądaliśmy tak słabego spotkania.
Lech Poznań - Znicz Pruszków 1:0 (0:0) (6:1 w dwumeczu)
Składy:
Znicz: Oliwer Wienczatek - Michał Kucharski, Piotr Gurzęda, Arkadiusz Jędrych, Marcin Rackiewicz - Igor Biedrzycki - Mateusz Pielak (Bartosz Żurek 71"), Paweł Tomczyk, Adam Dobosz (Artur Januszewski 82"), Krzysztof Kopciński - Patyk Kubicki
Lech: Jasmin Burić - Kebba Ceesay, Marcin Kamiński (Jan Bednarek 46"), Tamas Kadar, Luis Henriquez - Arnaud Djoum, Jakub Serafin - Dariusz Formella, Muhamed Keita, David Holman (Vojo Ubiparip 66") - Dawid Kownacki (Krystian Sanocki 61")
Bramka: Formella 89"
Kartka: Nawrocki 87" (żółta),
Widzów: 8273
Najpopularniejsze komentarze