Fałszywy alarm w szpitalu w Pile: sprawca złapany
O bombie podłożonej w pilskim szpitalu, poinformował pracowników szpitala oraz policję anonimowy rozmówca. Całe szczęście alarm okazał się fałszywy. Policja bardzo szybko ujęła sprawcę tego "dowcipu".
Informacja o podłożonej bombie dotarła do szpitala około godziny 11:30 - Dzwoniący, anonimowy rozmówca poinformował, że ładunek został umieszczony w pomieszczeniach szpitalnych. Na miejscu pojawiły się bardzo szybko: grupy ratunkowe, policja, straż pożarna, pogotowie. W międzyczasie została podjęta decyzja o ewakuacji personelu, jak również wszystkich osób znajdujących się w tym szpitalu - mówi Tomasz Wojciechowski, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Pile.
Ewakuacja przebiegła bardzo sprawnie, a okolice szpitala wypełniły się szpitalnymi łóżkami, chorymi na noszach. Część pacjentów umieszczono w podstawionych autobusach i karetkach. Nie ewakuowano jednego z pacjentów, który był operowany - Jeden pacjent nie mógł być ewakuowany. Dlatego, że był w trakcie zabiegu operacyjnego, bardzo poważnego. I ten jeden pacjentem razem z personelem wykonującym ten zabieg, został na bloku operacyjnym. Reszta, czyli 386 pacjentów było ewakuowanych - informuje Teresa Kwiecińska - Koźmińska , dyrektor szpitala specjalistycznego w Pile. Ewakuowano również 558 pracowników szpitala. Policja informuje, że cała akcja trwała około trzech godzin.
Informacja o podłożonej bombie okazała się fałszywa. Równocześnie z akcją w szpitalu, policjanci przystąpili do ustalania sprawcy zdarzenia. Działania przyniosły skutek i bardzo szybko ujęto 23 letniego, mieszkańca gminy Łobżenica - Ujęty to Marek K., osoba do tej pory nie karana. Wczoraj został wstępnie przesłuchany. Jest to osoba niepełnosprawna. Czyn, który ten Pan popełnił zagrożony jest karą do 8 lat więzienia. Natomiast ze względu na niepełnosprawność, biegli przeprowadzą badania, których celem jest ustalenie poczytalności w chwili popełnienia przestępstwa - mówi Maria Wierzejewska-Raczyńska, prokurator rejonowa z Piły.