Tragedia w Skrzynkach to samobójstwo?
Spalił córkę, a potem samego siebie - to jedna z hipotez na temat poniedziałkowego zdarzenia nad Jeziorem Kórnickim. W spalonym samochodzie strażacy znaleźli zwłoki 2,5-letniej dziewczynki. Zwęglone ciało mężczyzny leżało obok samochodu. Prokuratura czeka na wyniki dodatkowych badań.
Śledczy wciąż badają okoliczności tragedii, do jakiej doszło w poniedziałek pod Kórnikiem. Wtorkowa sekcja zwłok ofiar nie odpowiedziała na wszystkie pytania. - Bezpośrednią przyczynę zgonu biegli będą mogli określić dopiero po przeprowadzeniu dodatkowych badań. To są m.in. badania toksykologiczne - mówi Magdalena Mazur-Prus, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. - Jednakże wczoraj odpowiedziano podczas tej sekcji na jedno pytanie. Biegli nie stwierdzili śladów działań mechanicznych osób trzecich. Ponieważ nie mamy jeszcze informacji pewnych dotyczących tożsamości obydwu ofiar tego zdarzenia, jesteśmy bardzo ostrożni w informowaniu opinii publicznej o, bym powiedziała, motywach działania, o okolicznościach osobistych, które dotyczą ofiar tego zdarzenia - wyjaśnia.
Wątpliwości co do tożsamości dziecka mają rozwiać badania DNA. Dopóki to nie nastąpi, prokuratura nie będzie komentować doniesień prasowych, według których jeszcze przed tragedią matka zmarłej dziewczynki zgłosiła się na policję twierdząc, że jej były partner znęca się nad nią psychicznie. Wszystko jednak wskazuje na to, że tragedia w Skrzynkach to samobójstwo rozszerzone: mężczyzna podpalił samochód z córką w środku, a następnie samego siebie.