"My-Poznaniacy" nie zmieniają zdania o Grobelnym
Wojciech Wośkowiak, szef klubu komitetu R. Grobelnego: "Nasz komitet jako niezależny jest szczególnie bliski Stowarzyszeniu My-Poznaniacy". Lech Mergler: "Trudno w Poznaniu o bardziej piramidalną bzdurę, urodzoną wyłącznie w głowie p. Wośkowiaka".
W ubiegłym tygodniu "Gazeta Wyborcza" opisywała jak sztaby wyborcze Grzegorza Ganowicza i Ryszarda Grobelnego zabiegają o poparcie pozostałych sił politycznych w mieście przed II turą wyborów prezydenckich. Kandydat PO otrzymał w I turze 35 tys. głosów, a obecny prezydent 81 tys. Tymczasem kandydaci, którzy nie przeszli do II tury (czyli Tadeusz Dziuba z PiS, Jacek Jaśkowiak z "My Poznaniacy" i Jacek Bachalski z SD/SLD) zdobyli w sumie 45 tys. głosów i właśnie w stronę tych wyborców spoglądają przed głosowaniem 5 grudnia obaj kandydaci. - Oficjalnie o tym nie rozmawiamy, co nie znaczy, że jako radni nie przekonujemy innych do poparcia Ryszarda Grobelnego. Nasz komitet jako niezależny jest szczególnie bliski stowarzyszeniu My-Poznaniacy - mówił dla "Gazety Wyborczej" Wojciech Wośkowiak, przewodniczący klubu radnych "Jeszcze więcej dla Poznania" (powołanego przez komitet Ryszarda Grobelnego).
Oświadczenie Stowarzyszenia "My-Poznaniacy": - "W.Wośkowiak, szef podległego R.Grobelnemu klubu radnych miejskich, stwierdził w "Gazecie Wyborczej" z 26 listopada br.: (...) Nasz komitet jako niezależny jest szczególnie bliski stowarzyszeniu My-Poznaniacy.
Trudno w Poznaniu o bardziej piramidalną bzdurę, urodzoną wyłącznie w głowie p. Wośkowiaka. Jeśli coś może być od czegoś/kogoś daleko to My.Poznaniacy od R. Grobelnego. Jedyne, co komitet R. Grobelnego ma wspólnego z My.Poznaniacy, to to, że jest "niezależny" z nazwy. Wyrachowanie z jakim jego członkowie manipulują opinią publiczną zdumiewa.
Od powstania Stowarzyszenia My-Poznaniacy jesteśmy w ostrym sporze z prezydentem, jego drużyną i ich polityką miejską. Przedmiotem sporu są najważniejsze obszary życia i rozwoju miasta: chaos przestrzenny i naruszenia prawa przy wydawaniu decyzji administracyjnych w tej dziedzinie, niszczenie klinów zieleni, monopol deweloperów i brak mieszkań dla zwykłych ludzi, rosnący paraliż komunikacyjny, zamykanie szkół, brak pracy i perspektyw dla absolwentów, w tym wyższych uczelni, brak infrastruktury komunalnej, rozpadające się obiekty masowego sportu i rekreacji, zapaść i degradacja dzielnic śródmiejskich, obniżanie się jakości życia, marnotrawstwo środków publicznych, pacyfikacja niezależnego życia społecznego w Poznaniu, podkopanie warunków rozwoju kultury itd. itd. itd.
Nie chcemy żyć w takim mieście! Wszyscy - ja, ty, my poznaniacy krzyczymy głośno: dość destrukcji Poznania!" - piszą Andrzej Białas i Lech Mergler.
Na oświadczenie odpowiada Wojciech Wośkowiak, szaf klubu "Jeszcze więcej dla Poznania": - "Zarówno "My-Poznaniacy" jak i KWW Ryszrada Grobelnego to ugrupowania, które otrzymały wysokie poparcie w wyborach jako środowiska pozapartyjne, stąd mówiłem o naszej bliskości. Moja otwartość na "My-Poznaniacy" wynika m.in. z pozytywnych spotkań w sprawie inicjatywy utworzenia os. Stary Grunwald. Zauważyłem, że myślimy w tamtej sprawie podobnie. Mam też dobre doświadczenia na podstawie kontaktów z prezes stowarzyszenia, Arletą Matuszewską. (...) To co piszą panowie Mergler i Białas to ich sprawa. Widzę, że stanowisko "My-Poznaniacy" się usztywnia. Pytanie, czy tak się dzieje z przyczyn programowych, czy z pewnej frustracji powyborczej".