Pracownicy jednej z firm z regionu pikietowali pod Ambasadą Niemiec w Warszawie. "Żeby ambasador wiedział, co robią niemieckie firmy w Polsce."
Wciąż strajkują.
W południe przed ambasadą Niemiec w Warszawie odbywał się protest pod hasłem "Nie chcemy być tylko tanią siłą roboczą dla Niemiec!", zorganizowany przez Inicjatywę Pracowniczą. Uczestniczą w nim również strajkujący związkowcy z firmy Jeremias. W gnieźnieńskiej firmie rozpoczął się czwarty tydzień strajku.
"Żeby ambasador Niemiec wiedział, co robią niemieckie firmy w Polsce. Szczególnie Jeremias łamie prawa pracownicze, wykrzyczeliśmy swoje prawa i postulaty, przemawialiśmy"- mówi w rozmowie z Radiem Poznań szef Inicjatywy Pracowniczej z Jeremiasa, Mariusz Piotrowski. Dodał, że wśród pikietujących było około 50 osób z Jeremiasa. W ambasadzie złożyli swoje postulaty. Walczą między innymi o podwyżki w wysokości 800 zł na osobę oraz o wydłużenie przerwy śniadaniowej do 30 minut.
Tymczasem do mediów trafiło kolejne oświadczenie firmy. Oto jego pełna treść:
"W środę, 18 czerwca, podczas sesji Rady Miasta Gniezna, padła propozycja podjęcia mediacji w sporze trwającym w naszym zakładzie. Dziękujemy za tę inicjatywę - każda zachęta do rozmowy i porozumienia jest dla nas cenna. Zawsze byliśmy i pozostajemy otwarci na dialog. Uważamy, że to właśnie rozmowa - prowadzona z poszanowaniem faktów i ludzi - buduje mosty, a nie podziały.
Przypominamy jednak, że przez osiem miesięcy prowadziliśmy rozmowy, również z udziałem mediatora wyznaczonego przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Za każdym razem dialog był zrywany przez stronę związkową. W tym czasie firma była publicznie obrażana, oczerniana, a wielu pracowników, którzy zdecydowali się nie strajkować, znalazło się pod silną presją.
Jeśli rozmowy mają się odbyć i przynieść jakiekolwiek efekty, muszą zostać spełnione podstawowe warunki:
- natychmiastowe zaprzestanie kampanii oszczerstw, zaprzestanie organizowania zakłócających spokój zgromadzeń i zaprzestanie znieważania osób podejmujących pracę,
- powrót strajkujących do pracy,
- wyłączenie z udziału w rozmowach osób z zewnątrz, którzy nie są ani pracownikami zakładu, ani stroną sporu,
- uczciwy, trójstronny format: z udziałem przedstawicieli firmy, uprawnionych przedstawicieli związkowych będących pracownikami spółki oraz reprezentacji pozostałych pracowników zakładu, którzy nie uczestniczą w strajku.
Protest, o którym mowa, nie reprezentuje stanowiska całej załogi. Zdecydowana większość pracowników codziennie przychodzi do pracy i chce zachować stabilność swojego miejsca zatrudnienia. Ich głos musi zostać wreszcie usłyszany."