Mobbing w bursie (?)
Byli i obecni pracownicy bursy przy ulicy Czeremchowej a także mieszkający tam uczniowie skarżą się na niewłaściwie traktowanie ich przed dyrektorkę. Większość z nich sprawę nazywa po imieniu - według nich jest to po prostu mobbing. Dyrektorka odpiera zarzuty i twierdzi, że winną nieprzyjemnej sytuacji jest zwolniona kucharka.
Według relacji byłej pracownicy bursy nr 2 przy ulicy Czeremchowej, dyrektorka placówki stosowała w kierunku swoich pracowników mobbing. Niewłaściwe zachowanie to głównie obraźliwe wyzwiska pod adresem pracowników. Jedna z obrażanych kucharek zgłosiła skargę do Państwowej Inspekcji Pracy oraz złożyła pozew do sądu.
Główny problem stanowią relacje dyrektorki z pracownikami kuchni, których chce zwolnić dyrektorka. W obronie pracowników stanęli uczniowie, którzy mieszkają w bursie. Złożyli oni petycję do Urzędu Miasta, w której sprzeciwiają się zamknięciu kuchni i podpisania umowy między internatem a firmą cateringową. Twierdzą, że także ze względu na domowe obiady wybrali właśnie to miejsce. Listę podpisało stu dwudziestu uczniów. O petycji dowiedziała się dyrektorka i - jak twierdzą uczniowie - złożony podpis był przyczyną wydalenia jednego z uczniów.
Zarzuty odpiera dyrektorka. Kobieta twierdzi, że nie traktuje źle swoich pracowników a wszystkie oskarżenia są wynikiem rozgoryczenia zwolnionej kucharki. Zamknięcie kuchni tłumaczy natomiast oszczędnościami.
Sprawę mobbingu w poznańskiej bursie rozstrzygnie sąd.
Najpopularniejsze komentarze