Po powrocie z wakacji na kierowcę czekała niemiła niespodzianka. Właściciel parkingu przy Ławicy tłumaczy
Chodzi o płatny parking, na którym kierowcy jadący na wakacje zostawiali samochody z kluczykami.
Sprawą zajęliśmy się po zgłoszeniu od naszego Czytelnika. Z właścicielem prywatnego parkingu w okolicach lotniska - przy ulicy Leśnych Skrzatów udało się skontaktować reporterowi Telewizji WTK.
"To nie jest nagminne, to się zdarzyło dwa razy. Raz mieliśmy sytuację awaryjną, że doszło do samozapłonu akumulatora na parkingu" - mówi właściciel parkingu. Jak wyjaśnia, sam kazał przeprowadzić samochody poza parking, dla bezpieczeństwa, by uniknąć rozprzestrzenienia się ognia na inne pojazdy.
Wspomina też o jeszcze jednej sytuacji. Tu miało chodzić o opóźnienie dwóch samolotów. Wówczas auta też zostały przestawione poza parking. "Wiadomo, że są następne rezerwacje, następnych klientów musieliśmy przyjąć, więc na kilka godzin te samochody zostały wystawione poza parking" - przyznaje.
Właściciel parkingu przekazał też, że w takich sytuacjach opłaca mandaty swoich klientów. Dodaje też, że zdarzają się też nieco inne sytuacje, na które pracownicy nie mają już wpływu. "Klienci przyjeżdżają do nas nie mamy miejsc i ich nie wpuszczamy. Ci, widzą jak ustawione są kamery, że obejmują też ulice, tam zostawiają swoje auta i idą z walizkami na lotnisko" - mówi właściciel. "To nie są auta klientów, którzy przyjechali do nas tylko tak zwane podrzutki" - podkreśla.
Jak mówił nam Przemysław Piwecki, rzecznik Straży Miejskiej, strażnicy interweniowali w tym miejscu po zgłoszeniu od mieszkańców. Samochody były zaparkowane po obydwu stronach ulicy na terenach zielonych. W celu wyjaśnienia sprawy kierowcy, którzy mają podobny problem, proszeni są o kontakt ze Strażą Miejską.
O szczegółach pisaliśmy tutaj.