Wikariusz zmarł po postrzeleniu, proboszcz zabiera głos
Tragedia rozegrała się w Żerkowie w powiecie jarocińskim.
Już w sobotę pisaliśmy na epoznan.pl, że około 10.30 tego dnia na teren parafii św. Stanisława Biskupa Męczennika wezwano policję. Okazało się, że doszło tam do postrzelenia 31-letniego wikariusza. Mężczyzna nie przeżył.
Jak podawała w sobotę policja, mężczyzna miał pozwolenie na broń, ale funkcjonariusze muszą ustalić, czy to z jego broni doszło do postrzelenia i czy to mężczyzna sam się ranił. Z proboszczem parafii rozmawiał "Fakt". Ksiądz Jarosław Gzik przyznał, że widział się z wikariuszem Robertem O. przed poranną mszą w sobotę. Wikariusz o 10.00 miał zaplanowane spotkanie z ministrantami, na którym się nie pojawił. Wówczas zaniepokojony proboszcz poszedł do jego mieszkania. Znalazł martwego duchownego. Zaznacza, że nic nie zapowiadało tej tragedii.
Wiadomo już, że ksiądz Robert miał wiatrówkę, ale to nie z tej broni padł strzał. "Fakt" nieoficjalnie ustalił, że śmiertelny wystrzał padł z repliki zabytkowego pistoletu czarnoprochowego, na który nie trzeba mieć pozwolenia. Policjanci w dalszym ciągu nie potwierdzają informacji, czy doszło do samobójstwa. Proboszcz utrzymuje, że w mieszkaniu wikarego nie było nikogo poza samym ks. Robertem.
Sprawą zajęła się już prokuratura.
Najpopularniejsze komentarze