Pogryzienie przez amstafa na Nowym Mieście. "Cała okolica boi się psa"
O sprawie poinformowała nas Czytelniczka.
- Mojego syna pogryzł ostatnio pies. Okazało się że cała okolica boi się i psa i właścicieli - napisała do nas Anna. Jak wyjaśnia, incydent miał miejsce 9 kwietnia na poznańskim Nowym Mieście, a pies, który pogryzł jej syna miał już w przeszłości pogryźć psa i kobietę. - Syn został ugryziony w łydkę, ma założony szew, nie jest poważnie ranny - dodaje. Co nie zmienia faktu, że taka sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca.
- Dostałam 5 wiadomości od sąsiadów tych ludzi, którzy twierdzą, że pies jest agresywny a lata nie dość, że bez kagańca, to jeszcze bez smyczy. Jak ugryzł mojego syna był na smyczy, ale bez kagańca - zauważa.
Kobieta sprawę zgłosiła do strażników miejskich. - Strażnik rejonowy, w ramach prowadzonych czynności wyjaśniających, rozmawiał z mieszkańcami, którzy wskazali na prawdopodobny adres zamieszkania właściciela amstafa. Równocześnie sprawdziliśmy sugestie zgłaszającej i wytypowaliśmy miejsca zamieszkania osób, które w przeszłości były ukarane za brak należytego nadzoru nad zwierzęciem, oczywiście z rejonu Nowego Miasta - mówi Przemysław Piwecki z SM.
- W jednym przypadku miejsce zamieszkania ukaranej w przeszłości osoby pokrywało się z ustaleniami strażnika rejonowego - dodaje. - Strażnik udał się pod wskazany adres. Okazało się, że w zajściu 9 kwietnia pies był pod opieką nieletniego chłopca. Ponieważ zgłaszająca nie chciała złożyć zawiadomienia do Policji, strażnik poprosił o zaświadczenie o obowiązkowym szczepieniu. To było w porządku. W obecności opiekuna chłopca wyjaśnił też jakich zasad bezpieczeństwa winien przestrzegać każdy wyprowadzający agresywnego psa na spacer - chodzi przede wszystkim o 3 zasady - należy zawsze panować na zwierzęciem, obowiązkowo wyprowadzać psa na smyczy i zawsze z nałożonym kagańcem. Na tym czynności zakończono - kończy.
Najpopularniejsze komentarze