Pies puszczony luzem pogryzł kotną sarnę. Matka i młode nie przeżyły
Do zdarzenia doszło w rejonie Kościana.
O sprawie poinformował Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Kościanie. - Puszczasz swojego psa bez nadzoru na noc, "żeby sobie pobiegał" lub chodzisz z psem do lasu na spacer bez smyczy? TO PATRZ. Jakie bywają tego skutki.. - napisali pracownicy ośrodka w mediach społecznościowych. Jak opisują, 10 maja na jedną z prywatnych posesji wbiegła ranna sarna. Próbowała się schronić przez puszczonym luzem psem, który nie tylko na nią szczekał, ale też rozszarpał jej tył ciała i brzuch.
- Przerażonym ludziom udało się odgonić psa i od razu szukali dla niej pomocy. Na miejsce nasza Paulina dotarła po kilku minutach, niestety sarna zdążyła odejść... Od razu widać było, że jest kotna. Natychmiast transport i cesarskie cięcie, próba ratowania koźląt - urodziłyby się lada chwila.. Niestety było już za późno, reanimacja nie przyniosła efektu - dodają.
Niestety, ale każdego roku w Polsce dochodzi do wielu takich sytuacji. - Według prawa pies może przebywać poza prywatnym terenem WYŁĄCZNIE POD NADZOREM. Nawet najbardziej usłuchany pies ulega instynktowi, kiedy spotka dzikie zwierzę (nie tylko sarnę). Instynkt ten jednak zawodzi, gdyż rzadko który pies domowy potrafi sprawnie polować i zabijać, zwłaszcza większe od siebie ofiary. To nie wilk, nie ryś, nie lis... Efektem zabawy psów dzikimi zwierzętami jest najczęściej dużo bólu, cierpienia, krwi, a w tym przypadku też trauma ludzi, na których posesji rozegrał się ten dramat.
Najpopularniejsze komentarze