Tragedia w Zalasewie. Są nowe, szokujące ustalenia
W budynku spłonęła czteroosobowa rodzina.
Przypomnijmy, że do tragedii doszło w nocy z 10 na 11 października w podpoznańskim Zalasewie. W domu jednorodzinnym pojawił się ogień. Gdy na miejsce dotarli strażacy, w pomieszczeniach znaleźli ciała czteroosobowej rodziny. Rodziców i ich dwójki dzieci w wieku 8 i 14 lat. Z naszych ustaleń wynikało, że jedno z ciał miało worek na głowie.
Już dwa dni po ujawnieniu zwłok prokuratura podała, że przyczyną śmierci najmłodszego dziecka były "obrażenia czaszkowo-mózgowe zadane w obrębie twarzy i głowy narzędziem tępokrawędzistym". Tak wykazała sekcja zwłok. Wówczas zaistniało podejrzenie, że pożar był celowym działaniem mającym zatrzeć ślady zbrodni.
Jak informuje w czwartek "Głos Wielkopolski" prokuratura zna więcej szczegółów. Według ustaleń, powodem śmierci mężczyzny był brak tlenu. Miał się udusić po założeniu worka na głowę. Jest też opinia genetyczna z analizy śladów biologicznych. "Podczas oględzin ujawniono tam tłuczek do mięsa. Biegli stwierdzili na części roboczej tłuczka, czyli tej służącej do rozbijania mięsa, ślady biologiczne trzech osób - kobiety, dziewczynki i chłopca" - powiedział dziennikarzom prok. Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Ciał matki i córki nadal nie udało się zidentyfikować. Konieczne są badania genetyczne, na podstawie materiału dostarczonego przez rodzinę z Niemiec. Jak już informowaliśmy, pod uwagę brane są dwie wersje wydarzeń - zabójstwo oraz tak zwane samobójstwo rozszerzone.
Rodzina nadal nie została pochowana. "Wiem, że mama tego mężczyzny, która mieszka w Niemczech, będzie podejmowała kroki w tym zakresie" - powiedział prokurator.
Najpopularniejsze komentarze