Reklama
Reklama

Poznański weterynarz znęcał się nad zwierzętami? Twierdzi, że oskarża go była partnerka

fot. Maja Maja FB
fot. Maja Maja FB

O tej sprawie pisaliśmy już na początku sierpnia.

Właśnie na początku sierpnia do naszej redakcji dotarły informacje o mocnych zarzutach wobec jednego z poznańskich weterynarzy. Miał on usypiać zdrowe zwierzęta, a dodatkowo operować bez znieczulenia brudnymi narzędziami. Krótkie nagrania z domniemanych zabiegów trafiły do mediów społecznościowych, gdzie pojawiać się zaczęły dziesiątki komentarzy jednoznacznie określających weterynarza mianem mordercy i psychopaty.

Już w ubiegłym tygodniu skontaktowaliśmy się w tej sprawie z Powiatowym Lekarzem Weterynarii i Wielkopolską Izbą Lekarsko-Weterynaryjną (piszemy o tym TUTAJ). Mimo kilku prób dodzwonienia się do wskazywanej lecznicy weterynaryjnej, nie udało nam się wówczas skontaktować z weterynarzem.

Teraz sprawę opisuje Gazeta Wyborcza, która porozmawiała z weterynarzem. Zgodził się na ujawnienie swoich danych. Jarosław Paryzek w rozmowie z GW przyznaje, że to, co zadziało się w ostatnich tygodniach, jest jego zdaniem wynikiem zemsty byłej partnerki, z którą postanowił się rozstać. To ona, jego zdaniem, robi mu w internecie "czarny PR", a publikowane nagrania mogą pochodzić sprzed kilku lat. Jak tłumaczy, bywa, że zwierzęta w końcowej fazie zabiegu zaczynają się budzić, wówczas trzeba dokończyć zabieg jak najszybciej, bo podanie kolejnej dawki narkozy może skończyć się dla zwierzęcia fatalnie. Potwierdza to Powiatowy Lekarz Weterynarii.

Sama Wioletta Kot (to pseudonim, którego używa w sieci) próbowała zachęcić jedną z fundacji do tego, by zajęła się sprawą, ale po zbadaniu materiału fundacja odmówiła. Kobieta miała dostarczyć pełną dokumentację do fundacji, ale do dziś tego nie zrobiła. Teraz grozi fundacji, że będzie domagać się konsekwencji, ponieważ nie zainterweniowali. Wskazuje też, że weterynarz "prowadzi biznesy" z fundacjami i dlatego nie chcą one zabrać w tej sprawie głosu.

Ale kobieta stawia poważne oskarżenia: twierdzi, że weterynarz molestował seksualnie swoje klientki, pił alkohol w trakcie pracy, a nawet ją bił. Zaprzecza przy tym, by kiedykolwiek utrzymywała z nim bliskie relacje. W rozmowie z GW przyznała też, że wszystko zgłaszała policji, ale poznańska policja... zaprzecza, by otrzymała jakiekolwiek zgłoszenie dotyczące weterynarza w ciągu ostatniego roku. Weterynarz zapewnia, że nigdy nie pił w trakcie pracy, nigdy nie kogo nie bił, a na pewno nie znęcał się nad zwierzętami.

Sprawą zajęła się prokuratura, która chce wyjaśnić, kto ma rację - kobieta czy weterynarz. Sam weterynarz zdecydował się na skierowanie sprawy do sądu.

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

7℃
4℃
Poziom opadów:
4.8 mm
Wiatr do:
23 km
Stan powietrza
PM2.5
11.50 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro