Jedna z poznańskich restauracji działała pomimo zakazu. Wywalczyła zwrot nałożonej wówczas kary
O sprawie informowaliśmy w ubiegłym roku. Część właścicieli miała dość rządowych restrykcji w związku z Covid-19, tłumacząc, że każdy kolejny dzień bez przyjmowania gości prowadzi ich do bankructwa.
Jedną z restauracji, która jako pierwsza w Poznaniu postanowiła przyjmować gości, był lokal na Piątkowie. Z pierwszej tarczy rządowej skorzystaliśmy niewiele. Z drugiej nic, bo trudno nam było udokumentować spadek dochodów w stosunku do roku poprzedniego. Tak naprawdę zostaliśmy bez zwolnień z ZUS-u, dopłat, niczego. Dziś nie możemy zarobić na pokrycie kosztów samą działalnością wywozową i na wynos. By przetrwać musimy się teraz otworzyć, bo inaczej zamkniemy się już na zawsze - mówił wówczas w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim" Ryszard Krzesiek, przedstawiciel restauracji Szczaw i Mirabelki. Mamy świadomość, że Sanepid się nami zainteresuje. Oczywiście, że boimy się kar, mandatów, ale do odważnych świat należy, a nam już nic innego nie pozostało - dodał. Mamy nadzieję, że w ślad za nami pójdą inni restauratorzy - tłumaczył.
Na kontrolę nie trzeba było długo czekać, ale również po niej w restauracji przyjmowani byli goście, których nie brakowało.
Przedstawiciele restauracji właśnie poinformowali, że dostali zwrot zapłaconej kary, po tym jak wygrali w sądzie. Po roku od zapłacenia kary administracyjnej w wys. 10.000 zł, którą nałożył na nas poznański Sanepid, dostaliśmy jej zwrot - czytamy na portalu społecznościowym. Jak zapewne pamiętacie, otworzyliśmy restaurację w styczniu ubiegłego roku, wbrew niezgodnemu z prawem zarządzeniu. I mimo, że to my byliśmy w prawie, Sanepid w asyście Policji, kilkakrotnie nękał nas niezapowiedzianymi wizytami - dodali restauratorzy.
Najpopularniejsze komentarze