Ruszył proces w sprawie 10-latka z Lubonia
Chodzi o chłopca, który w maju pojawił się na komisariacie, gdzie opisał koszmar, jaki przeżywa w domu.
O sprawie zrobiło się głośno za sprawą Gazety Wyborczej. Jak podała gazeta, 10-latek napisał w domu kartkę "Mamo, żałuję, że mnie urodziłaś" i wykorzystując chwilę nieobecności opiekunów uciekł na komisariat policji w Luboniu, gdzie poprosił o pomoc. Chłopiec opowiedział policjantom, że przez lata był bity i poniżany przez partnera matki. Wydzielano mu jedzenie, kazano spać na podłodze, musiał wykonywać mnóstwo obowiązków domowych, a jeśli czegoś nie zrobił, musiał tłumaczyć się z tego na papierze.
Śledztwo w tej sprawie zakończyło się na przełomie października i listopada, tym samym do sądu trafił akt oskarżenia. Proces ruszył w środę. Na sali pojawił się ojczym 10-latka, który od miesięcy przebywa w areszcie. Dziennikarze nie dowiedzieli się jednak, czy złożył jakieś wyjaśnienia. Wyłączono bowiem jawność procesu ze względu na dobro chłopca i jego młodszego brata.
Wiadomo, że prokurator domaga się surowej kary dla ojczyma chłopca. Odpowiada on za psychiczne i fizyczne znęcanie się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu za to 10 lat więzienia. Oskarżona jest też matka chłopca, także o znęcanie się nad synem, ale już nie ze szczególnym okrucieństwem. Jej grozi 8 lat więzienia.
10-latek wraz ze swoim młodszym bratem przebywają obecnie w rodzinie zastępczej. O ich dalszym losie decyduje sąd rodzinny.