Straciła pracę w Dino, bo poczęstowała pracowniczki truskawkami... przeznaczonymi do wyrzucenia
Do sytuacji doszło w Krzemieniewie na terenie powiatu leszczyńskiego.
Historię swojej mamy opisała na Facebooku Sylwia, która nie może pogodzić się z tym, co się stało. - Lubisz marnować jedzenie? Ja też nie. Szacunku do jedzenia i drugiego człowieka nauczyła mnie moja Mama. Zresztą, każdy kto ją poznał, przekonał się jak dobrym i kochanym jest człowiekiem. To Babcia, Ciocia, Pani Helenka. Kilka dni temu została zwolniona po 11 latach pracy w Dino Polska w Krzemieniewie. Za co? Za niemarnowanie jedzenia - napisała.
Jak wyjaśnia kobieta, towar, którego nie uda się sprzedać w sklepie, trafia do śmietnika. Jedynie niewielka jego część jest przekazywana bankom żywności. W tym konkretnym przypadku chodzi o truskawki, które miały już nie być atrakcyjne dla klientów. Pracownica sklepu i mama autorki wpisu zamiast wyrzucić truskawki do śmietnika, postanowiła je "uratować". - Umyła i postawiła je na stole w pokoju socjalnym, żeby się dziewczyny poczęstowały. Sama zjadła dwie. I ta zbrodnia pozbawiła ją zatrudnienia. Przyjechał życzliwy Pan Kontroler. Młody, pełen pasji i zaangażowania zawodowego człowiek, który odkrył owoce na stole w pomieszczeniu socjalnym pracownic Dino w Krzemieniewie. Nie było paragonu. Niezgodne z procedurami. Wszystkim sprawdzono szafki służbowe, prywatne torby i torebki - dodaje.
Córka pracownicy zdradza więcej szczegółów pracy w Dino. - Na drzwiach szafek pracownice mają przyklejone paragony z kilku lat. Żeby był dowód, że kubek, w którym piją herbatę nie jest kradziony. Że herbata, którą piją na przerwie nie jest przypadkiem kradziona. Jakże słuszny brak zaufania wobec wieloletnich pracowników firmy należącej do Bardzo Bardzo Bogatego Człowieka! A tu BRAK POTWIERDZENIA ZAKUPU NA TRUSKAWKI DO WYRZUCENIA DO ŚMIECI. Kto to zrobił? Kto jest winien? Mama mówi, że ona. Że jej było "ŻAL WYRZUCIĆ" i postawiła do poczęstowania się, zanim wylądują w koszu. Pan Kontroler mówi, że niezgodne z procedurami, że nie wolno. Mama mówi, że nie wolno tak marnować jedzenia, jak się to robi w Dino. Pan Kontroler każe podpisać oświadczenie, że zamiast od razu wyrzucić, postawiła na stole, żeby ona i koleżanki się poczęstowały.
Ostatecznie pracownice zwolniono. - Mama pyta Pana Kontrolera i Bardzo Ważną Panią Kierownik Regionalną, czy gdyby wyrzuciła te truskawki od razu, to czy szczury mogłyby je zjeść? "Tak" - pada odpowiedź. "Czyli Dino traktuje swoich pracowników gorzej niż szczury". - mówi Mama i tą prostą prawdą szokuje obecnych. "TAKIE PROCEDURY" - słyszy w końcu.
Sieć Dino nie odniosła się jeszcze do tej sytuacji.
Najpopularniejsze komentarze