Incydent w rezerwacie Żurawiniec. W tle nóż, tajemniczy mężczyzna i szczekający pies
W niedzielne popołudnie doszło do incydentu w rezerwacie Żurawiniec.
Nasza Czytelniczka, wraz z ciotką i psami, wybrała się tam na spacer. Kobieta prowadziła na smyczy dwa kundelki, a jej krewna owczarka niemieckiego - wedle zapewnień miał on założony kaganiec. - W pewnym momencie minęła nas kobieta na rowerze, a przy niej szedł mężczyzna. Samira (owczarek - red.) kilka razy zaszczekała. Moja ciotka się odwróciła i chciała iść dalej, ale jej pies się zatrzymał. W tym momencie mężczyzna wyciągnął nóż i przybrał pozycję, jakby chciał zaatakować i zaczął skradać się w kierunku mojej ciotki i jej psa! Wszystko bez słowa! Mnie zamurowało, moją ciotkę też, dopiero po chwili zrobiłyśmy raban i mężczyzna odszedł - relacjonowała Czytelniczka.
Kobiety zadzwoniły na policję, po czym zaczęły iść w pewnej odległości za mężczyzną. - Kiedy doszedł do osiedla Batorego, zauważył, że za nim idziemy i zaczął uciekać, po czym zniknął - opisuje zgłaszająca.
- Otrzymaliśmy takie zgłoszenie, policjanci wyjaśniają sprawę - przekazał nam kom. Maciej Święcichowski.
To jednak jeszcze nie oznacza, że ktokolwiek usłyszy w tej sprawie jakieś zarzuty. Policjanci muszą najpierw poznać wersję mężczyzny, dopiero wtedy będzie można wyciągnąć wnioski i ustalić szczegóły zajścia.
Najpopularniejsze komentarze