Poznański pedofil niepoczytalny. Jest wniosek o umorzenie sprawy
Chodzi o mężczyznę, który we wrześniu ubiegłego roku zaatakował w autobusie 10-latka.
O sprawie pisaliśmy wielokrotnie na naszym portalu, do szczegółów dotarła natomiast Gazeta Wyborcza. Z ustaleń GW wynika, że zakończyło się prokuratorskie śledztwo w sprawie mężczyzny. Do sądu trafił wniosek o umorzenie postępowania. Prokuratura twierdzi, że we wrześniu ubiegłego roku mężczyzna był niepoczytalny. Oznacza to, że 75-latek, który obecnie przebywa w areszcie, nie trafi do więzienia. Może natomiast trafić do zakładu psychiatrycznego. Biegli są przekonani, że mężczyzna na wolności ponownie mógłby popełnić przestępstwo na nieletnim. Decyzja w tej sprawie ma zapaść na początku marca.
We wrześniu ubiegłego roku 75-latek zaczepił w autobusie 10-latka. Zaproponował chłopcu odwiedzenie cmentarza, a gdy dziecko odmówiło nalegał, by wspólnie poszli do domu mężczyzny. Ostatecznie 75-latek dotykał chłopca w autobusie, z którego dziecku udało się uciec. W domu chłopiec opowiedział o wszystkim rodzicom, a ci zgłosili sprawę policji.
Gazeta Wyborcza ustaliła, że gdy obecnie 75-letni mężczyzna był mały, wykorzystywali go księża. Później, w dorosłości, będąc taksówkarzem woził m.in. kościelnych dostojników. Był też woźnym w poznańskich szkołach.
Pierwszego udokumentowanego czynu pedofilskiego dopuścił się w 2001 roku. 9-latka doprowadził do poddania się innej czynności seksualnej. Doszło do tego w Lasku Marcelińskim. Skazano go na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu i nakazano terapię, której mężczyzna prawdopodobnie się nie poddał. W 2015 roku na cmentarzu całował i dotykał 8-latka. Zeznając Stanisław przyznał, że "musi się poprawić" i "ma potrzebę dotykania chłopców". Trafił do więzienia na 4,5 roku oraz dostał zakaz zbliżania się do małoletnich.
Po wyjściu z więzienia mężczyzna został objęty nadzorem prewencyjnym. Policjanci byli zaniepokojeni jego zachowaniem - znosił do domu m.in. zabawki. Chodził też na dziecięce msze do kościoła, mimo zakazu. Na początku ubiegłego roku mężczyzna odwiedził przedszkole prowadzone przez siostry zakonne. Usiadł przy stoliku z dziećmi i je zagadywał. Policja się o tym dowiedziała i zatrzymała go za złamanie zakazu zbliżania się do dzieci. Trafił do aresztu na 3 miesiące.
Choć m.in. policja chciała umieszczenia 75-latka w specjalistycznym ośrodku w Gostyninie, sąd jednak postanowił umieścić go na rok w więzieniu. Na uprawomocnienie wyroku czekał na wolności, o czym policja nie wiedziała. To właśnie w tym czasie zaatakował 10-latka w autobusie.
Najpopularniejsze komentarze