Jasne stanowisko wicepremiera Gowina w kwestii obostrzeń. Nie wykluczył zakazu wychodzenia z domu
Polacy wciąż nie wiedzą czy i kiedy powinni spodziewać się kolejnych obostrzeń.
W ostatnich dniach rząd poinformował m.in. o zamknięciu cmentarzy, a premier Mateusz Morawiecki nie wykluczał, że ewentualny przyrost zakażeń może oznaczać nowe ograniczenia.
W rozmowie z money.pl wicepremier Jarosław Gowin zapewnił, że lockdown podobny do tego z wiosny, oznaczający m.in. zamknięcie wielu gałęzi gospodarki, nie jest prawdopodobnym rozwiązaniem. - Zamrożenie gospodarki oznaczałoby straty liczone w setkach miliardów złotych. Wszyscy na świecie liczą się bowiem z tym, że druga fala będzie trwała znacznie dłużej niż wiosenna - powiedział polityk. Dodał, że rząd buduje różne scenariusze, zakładające zarówno pojawienie się szczepionki pod koniec tego roku, jak i jesienią kolejnego.
- Dlatego jestem kategorycznie przeciwny gospodarczemu lockdownowi. Przyniósłby on trudne do oszacowania straty gospodarcze. W efekcie również system ochrony zdrowia rozpadłby się z braku środków finansowych. Musimy bez przerwy szukać optymalnego balansu między walką z rozprzestrzenianiem się wirusa a troską o dalsze funkcjonowanie gospodarki, rynku pracy i niezbędnego minimum życia społecznego - tłumaczył dziennikarzowi money.pl wicepremier Gowin.
Kolejne poważne zmiany w gospodarce mogą dotyczyć jedynie handlu. Bardziej prawdopodobne jest za to ograniczenie spotkań poza pracą - szczególnie, że według niemieckich naukowców główną przyczyną zakażeń są spotkania rodzinne.
Czy w Polsce, wzorem np. Francji, można spodziewać się godziny policyjnej dla całego społeczeństwa? - To rozwiązanie, z którym mamy złe skojarzenia. Ale skoro w coraz liczniejszych krajach Europy obowiązują surowe zasady, że z domu można wychodzić tylko do pracy, na zakupy, krótki spacer rekreacyjny czy w innych niezbędnych życiowo celach, to i u nas trzeba się liczyć z takimi regulacjami - przyznał członek rządu.
Najpopularniejsze komentarze