Lech Poznań już zarobił miliony. Bank może rozbić w czwartek
Kwalifikacje Ligi Europy to nie tylko walka o sportowy prestiż, ale i duże pieniądze.
Lech Poznań nie grał w fazie grupowej europejskich pucharów od 2015 roku. To przełożyło się m.in. na budżet klubu, który w ostatnich latach uległ zmniejszeniu. Teraz sprzedano Roberta Gumnego i Kamila Jóźwiaka, co zapewniło imponujący zastrzyk gotówki, a to jeszcze nie koniec.
Kolejorz walkę w kwalifikacjach rozpoczął od pierwszej rundy, co oznaczało 240 tys. euro premii. Awans do II rundy to dodatkowe 260 tys. euro, a do III 280 tys. Wygrana nad Apollonem Limassol zapewniła kolejne 300 tys. euro, bo tyle UEFA wypłaci za udział w fazie play-off.
Lech zapracował sobie już na ponad milion euro, co po przeliczeniu przekroczy sumę 4,5 mln zł. Oczywiście to nie są pieniądze zarobione "na czysto" - klub musi ponieść koszty m.in. podróży (w grę wchodziło tylko czarterowanie samolotów) czy zakwaterowania. Odpadły ponadto zyski z tzw. dnia meczowego.
W czwartkowym meczu z Charleroi SC gra będzie toczyć się jednak o znacznie większe pieniądze. Sam awans do fazy grupowej to bonus w wysokości 2,92 mln euro.
Co ważne, każde zwycięstwo na tym etapie będzie warte 570 tys. zł, a remis 190 tys. zł. W grupie warto osiągać dobre wyniki, bo jej zwycięzca (oprócz punktów do rankingu) otrzyma dodatkowy milion euro, a awans z drugiego miejsca zapewni dodatkowe 500 tys. euro.