Remis po wielkich emocjach. Śląsk Wrocław - Lech Poznań 3:3
W meczu 3. kolejki PKO BP Ekstraklasy Lech Poznań zremisował na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław.
W zespole gości zabrakło Kamila Jóźwiaka (lada moment powinien odejść z klubu) oraz kontuzjowanego Lubomira Satki.
Mecz reklamowany był jako hit kolejki i rzeczywiście nim był. Gra od pierwszej minuty była szybka i agresywna, a worek z bramkami rozwiązał się bardzo szybko.
Rozpoczęło się od Michała Skórasia, który zagrał z prawej strony w pole karne, tam piłkę trącił Pedro Tiba, po czym dopadł do niej Mikael Ishak i z bliskiej odległości posłał do siatki.
Graczy Śląska nie połamała stracona bramka. Przeciwnie: gospodarze ruszyli do ataku i w dwie minuty wbili Lechowi dwa gole. Wyrównał Piotr Celeban, strzałem głową wykorzystując dośrodkowanie Waldemara Soboty z rzutu rożnego. Bramka na 2:1 wymagała analizy VAR, ale ostatecznie (słusznie) sędziowie uznali, że po uderzeniu Mathieu Scaleta futbolówka przekroczyłą linię.
Na 3:1 mógł podwyższyć Lubambo Musonda, który wpadł w pole karne i uderzył z ostrego kąta, dobrze zachował się jednak Filip Bednarek.
Zamiast tego mieliśmy remis. Po stałym fragmencie piłka trafiła do ustawionego na długim słupku Ishaka, ten zgrał ją wzdłuż bramki, co wykorzystał Dani Ramirez, wpychając futbolówkę do siatki.
To nie był koniec emocji w pierwszych 45 minutach i kibice Lecha mogli cieszyć się z trzeciego trafienia. Tiba dośrodkował z prawej strony w pole karne, a Ishak był tam gdzie być powinien i zdobył swojego drugiego gola.
Druga połowa przyniosła mniej bramek, ale mecz nadal był emocjonującym widowiskiem.
Na 3:3 trafił z rzutu karnego Robert Pich. Jedenastkę podyktowaną po faulu Tymoteusza Puchacza, który przegrał pojedynek z Musondą i ratował się przewinieniem.
Do samego końca oba zespoły szukały decydującego gola, stwarzały sobie okazje, konkretniejszy był jednak Kolejorz. Goście kilkukrotnie zagrozili bramce Śląska, próbowali uderzeń z dystansu, Putnocky pozostawał jednak czujny.
Piłkę meczową w końcówce miał Ishak, który świetnie nabiegał na dośrodkowanie Sykory, trafił jednak tylko w poprzeczkę.
Kolejorz wciąż pozostaje bez wygranej w PKO BP Ekstraklasie, co jest oczywiście rozczarowaniem. W sobotę piłkarze Dariusza Żurawia - do spółki z gospodarzami - stworzyli jednak świetne widowisko, które będzie mocnym kandydatem do meczu rundy. Z drugiej strony to spotkanie pokazało, że lechici wciąż muszą sporo pracować nad defensywnymi stałymi fragmentami, bo "z gry" Śląsk nie był w stanie strzelić im gola.
Śląsk Wrocław - Lech Poznań 3:3 (2:3)
Składy:
Śląsk: Putnocky - Celeban, Puerto, Golla, Pawelec (Stiglec 68'), Łabojko, Sobota, Praszelik (Samiec-Talaar 71'), Musonda (Makowski 83'), Pich, Scalet (Bargiel 83').
Rezerwowi: Szromnik, Tamas, Stiglec, Boruń, Pałaszewski, Makowski, Łyszczarz, Bargiel, Samiec-Talar.
Lech: Bednarek - Czerwiński, Crnomarković (Dejewski 82'), Rogne, Puchacz, Skóraś (Sykora 71'), Moder, Tiba, Ramirez (Marchwiński 81'), Kamiński, Ishak.
Rezerwowi: Malenica, Muhar, Sykora, Marchwiński, Dejewski, Kostewycz, Awwad.
Bramki: Celeban 12', Scalet 14', Pich 51' (k) - Ishak 7',32', Ramirez 28'
Kartki: Sobota 67' (żółta), Stiglec 72' (żółta),
Sędzia: Piotr Lasyk
Najpopularniejsze komentarze