O krok od tragedii nad Jeziorem Strzeszyńskim. Pies chciał zaatakować 3-latka
Do zdarzenia doszło w niedzielę około 16.00 w pobliżu placu zabaw dla dzieci.
Nasza czytelniczka Ewelina, mama chłopca, postanowiła opisać co ją spotkało ku przestrodze dla innych osób odpoczywających w miejscach, w których przebywają osoby z psami. W niedzielę wraz z bliskimi kobieta wybrała się nad Jezioro Strzeszyńskie. Był z nią m.in. jej 3-letni syn. - Szliśmy po trawie zobaczyć kwiatki, które są w wydzielonym miejscu. Szłam dwa kroki za synkiem patrząc przed siebie, wtedy kątem oka zobaczyłam szybki ruch, jakby pocisk- dostrzegłam pysk psa (amstaffa), pysk z przerażającym wyrazem skupiony na moim dziecku. Odruchowo rzuciłam się w stronę synka, pociągnęłam go za rączkę, przy okazji przewracając się na kolana - opisuje. - Mam przed oczami widok psa, który w jednym momencie hamuje nogami i odskakuje mi za plecy w stronę odciągniętego dziecka. Wiedziałam, że pies kontynuuje atak. Wiedziałam, że muszę wciągnąć syna pod swoje ciało, żeby ochronić go. Bałam się najgorszego, bałam się, że jedno ugryzienie tego umięśnionego psa w furii zabije moje dziecko. Pociągnęłam synka pod siebie, uderzył główką w kolano pana leżącego na kocu na trawie, potem ponownie w trawę. Na szczęście właściciel spuszczonego psa zjawił się i odciągnął go od nas - dodaje.
- Świadkowie zdarzenia, mówili, że ich wzrok przyciągnął mój pisk, ale zdarzenie było tak przerażające, że jedynie ich zamurowało. Kolejny świadek opowiadał, że właściciel miał problem z utrzymaniem psa i musiał go złapać za otwarty pysk. Po wszystkim podeszła do mnie obca kobieta pomóc obejrzeć wystraszonego synka, mówiła, że pysk psa był tak blisko dziecka, że pomoże obejrzeć, czy na pewno nie został ugryziony albo zadrapany.
Kobieta przyznaje, że opisuje co się stało, by uświadomić rodzicom, że do tragedii może dojść wszędzie, nawet w wydawałoby się bezpiecznym miejscu jakim jest ogólnodostępne miejsce dla rodzin. - Niebezpieczeństwo czai się za każdym rogiem, nawet przy placu zabaw dla najmłodszych w postaci psa - amstaffa, nie przywiązanego, nie dopilnowanego przez właścicieli, którzy sami byli z dzieckiem. Są parki z wyznaczonym terenem dla psów, w którym czujemy się bezpiecznie, czy w takim miejscu jak Strzeszynek, miejscu obleganym przez dzieci nie powinno być podobnie - dopytuje.
Najpopularniejsze komentarze