Lekarka złamała kwarantannę i przyjechała do szpitala. Sprawą zajęła się prokuratura
Prokuratura wyjaśnia, czy lekarka swoim zachowaniem naraziła innych na niebezpieczeństwo.
Jak już informowaliśmy lekarka z Piły zakażona koronawirusem pojechała na badanie do punktu drive-thru zlokalizowanego w szpitalu gdzie pracuje. Do sprawy odniósł się Eligiusz Komorowski, starosta pilski. Zakażona lekarka powinna siedzieć w domu i czekać aż okaże się, że jest zdrowa, a tymczasem pojawiła się na terenie Szpital Specjalistyczny W Pile - napisał na portalu społecznoścowym. Nie dość, że przez jednoczesne zatrudnienie w szpitalu i we własnym gabinecie owa osoba doprowadziła dziesiątki, a kto wie czy nie setki pacjentek i personelu do kwarantanny to do tego nie potrafiła poczekać na tzw karetkę wymazową tylko łamiąc wszystkie procedury mając świadomość, że jest nosicielem covid-19 ... przyjechała do szpitala do tzw punktu drive thru - by pobrano jej wymaz. Prawdopodobnie jak wynika z moich ustaleń wymusiła na pielęgniarce epidemiologicznej pobranie wymazu. Ustalamy czy nie wykorzystała tez swojej pozycji i nie "zorganizowała" pobrania także swojemu mężowi - dodał.
Jak dowiedział się dziś "Głos Wielkopolski" sprawą zajmie się prokuratura. Będziemy sprawdzać, czy takie zdarzenie miało miejsce i czy doszło do niebezpieczeństwa narażenia na zakażenie innych osób - mówi w rozmowie z gazetą Bartłomiej Urban, prokurator rejonowy w Pile.
Sprawa jest wyjaśniana przez dyrekcję szpitala. Kobieta może zostać ukarana karą grzywny nawet do 30 tys. zł.