Tygrysy uratowane przez poznańskie ZOO "nienawidzą ludzi"
Boją się kija miotły i reagują agresywnie na opiekunów.
7 tygrysów uratowanych z transportu, który utknął na granicy polsko-białoruskiej przechodzi właśnie kwarantannę w poznańskim ogrodzie zoologicznym. Choć ich stan fizyczny się poprawia, stan psychiczny pozostawia wiele do życzenia.
Jak opisuje Piotr Żytnicki w Gazecie Wyborczej, człowiek jest wrogiem numer jeden tygrysów. Na nagraniu upublicznionym przez gazetę widać jak jedno ze zwierząt rzuca się na opiekuna. To Samson - przez kratę próbuje dwukrotnie zaatakować opiekuna. Zdaniem opiekunki Zofii Wieczorek, te zwierzęta chcą zabić. Cierpią i mają ochotę uciec, wydostać się z potrzasku. Ten sam tygrys nerwowo reaguje na widok miotły, a więc kija. Może to wskazywać na to, że był wcześniej bity.
Dla zwierząt ostatnie dni to nie tylko czas wyczerpujący fizycznie, ale też psychicznie. Po okropnej podróży w ciasnych klatkach, znalazły się w zupełnie nowym otoczeniu. Nerwowo reagują nie tylko na opiekunów, ale też na inne zwierzęta. A do miejsca, w którym przebywają dobiegają m.in. dźwięki wydawane przez Leosia - hybrydę tygrysa i lwa, który mieszka w ZOO od dłuższego czasu. "Nowe" tygrysy boją się jego ryków.
W Poznaniu zostaną 2 z 7 uratowanych tygrysów. Trwają starania, by pięć pozostałych jak najszybciej trafiło do azylu w Hiszpanii. Będą tam miały doskonałe warunki i fachową opiekę. W poznańskim ZOO trwa właśnie budowa nowego wybiegu, po którym będą mogły chodzić uratowane zwierzęta.
Najpopularniejsze komentarze