Jaśkowiaka: zadał 50 ciosów ekspedientce, bo nie miał na spłatę kredytów
Trwa proces Patryka K., który w maju zaatakował ekspedientkę w sklepie przy ulicy Franciszka Jaśkowiaka.
W środę przed sądem zeznawali m.in. policjanci interweniujący na miejscu zdarzenia, sam oskarżony oraz poszkodowana. Jak opisuje Piotr Żytnicki z Gazety Wyborczej, 27-letni Patryk K. opowiadał, że do ataku na ekspedientkę zmusiły go długi, w jakie wpadł. Najpierw wziął kredyt, by pomóc rodzicom, później by kupić samochód, którym dojeżdżał do pracy. Ponieważ nie miał z czego ich spłacać, brał kolejne kredyty, także w parabankach.
W maju mężczyzna pojechał do sklepu U Zosi przy ul. Jaśkowiaka, by zrobić w nim zakupy. Płatność kartą nie przeszła. Jak stwierdził K. - na życie zostało mu kilka złotych, miał myśli samobójcze. Do sklepu wchodził kilka razy, ostatni raz z kamieniem w dłoni. Poszkodowana kobieta zeznała, że mężczyzna uderzył ją, gdy ta stała do niego tyłem. Próbowała się bronić, ale on wciąż uderzał ją w głowę kamieniem. Polała się krew. Na koniec miał ją kopnąć w żebro.
Napastnik nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego zadał kobiecie około 50 ciosów. Twierdzi, że działał pod wpływem impulsu. Jest oskarżony o usiłowanie zabójstwa. Nie przyznaje się do tego, że chciał zabić kobietę. Przyznaje się natomiast do ataku na nią. W sądzie przepraszał pokrzywdzoną, tłumaczył, że nie myślał racjonalnie.
Mężczyzna po skatowaniu kobiety próbował okraść sklepową kasę. Nie udało mu się jej otworzyć. Uciekł rowerem. Po chwili do sklepu wszedł klient, który zobaczył ranną kobietę. Skojarzył, kto może być napastnikiem. Rozpoczął się pościg za zbiegiem, który zakończył się w rejonie Suchego Lasu. Mężczyznę przekazano w ręce policjantów.
58-letnia ekspedientka miała wstrząśnienie mózgu, założono jej 20 szwów. Nie wróciła jeszcze do pracy. Jest pod opieką m.in. psychiatry i psychologa, przyjmuje antydepresanty. Nie ukrywa, że boi się nieznajomych osób spotykanych na ulicy. Ma zaniki pamięci.
Patrykowi K. grozi dożywocie.
Najpopularniejsze komentarze