W Poznaniu znaleziono kolejnego nietoperza zarażonego wścieklizną
To już trzeci tego typu przypadek w ostatnich tygodniach.
Jak ustaliła reporterka telewizji WTK, zwierzę zostało znalezione w środę, 24 lipca, na ulicy Garbary. - Zostało przewiezione do specjalistów z Polskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody Salamandra. Zwierzę pokąsało tam jednego z pracowników. W takich przypadkach specjaliści muszą wykonać odpowiednie badania, które mają potwierdzić czy ssak chorował. Wyniki badań potwierdziły, że nietoperz był zarażony wścieklizną - powiedział Grzegorz Wegiera, Powiatowy Lekarz Weterynarii.
Pracuje on już nad poszerzeniem strefy zagrożenia. Odpowiednie pismo w najbliższych dniach trafi do prezydenta miasta. To standardowa procedura, wymagana przepisami prawa: lekarze weterynarii wyznaczają "ogniska wścieklizny" i obowiązującą w promieniu 5 kilometrów "strefę zagrożenia".
Chiropterolodzy z Salamadry przekonują z kolei, że w przypadku nietoperzy nie ma to uzasadnienia, ponieważ chore zwierzę traci zdolność lotu. Ich zdaniem maksymalny promień to ok. 100 metrów.
Przypominają również, że nietoperze, nawet zarażone wścieklizną, same z siebie nie zaatakują człowieka. Widząc chore zwierzę w żadnym wypadku nie należy usiłować go złapać czy brać na ręce.
Przedstawiciele Salamandry przypominają, że w Poznaniu może być kilkadziesiąt chorych nietoperzy. To jednak nie świadczy o epidemii. - Tak było od zawsze i tak będzie. Ta choroba ma inny przebieg niż wścieklizna występująca u ludzi czy zwierząt domowych, nietoperze mogą ją przeżyć i wrócić do zdrowia - mówił kilka dni temu w rozmowie z portalem epoznan.pl Andrzej Kepel.
Z kolei według weterynarzy choć prawdopodobieństwo jest niskie, to choroba może przenieść się z zarażonych nietoperzy na psy czy koty. Stąd podejmowanie odpowiednich środków ostrożności.