Współwłaściciel serwisu twierdzi, że wybuch e-hulajnogi nastąpił w pomieszczeniu, gdzie nie było... żadnego pojazdu
Eksplozja, która nastąpiła w środę wieczorem, zniszczyła dwa z czterech pomieszczeń serwisu hulajnog elektrycznych.
O sprawie informuje portal winwincity.pl. Medium zajmujące się warunkami życia w mieście dotarło do współwłaściciela "Zwinnego Serwisu" - czyli warsztatu, w którym doszło do wybuchu. Marek Tokarewicz przybył pierwszy na miejsce, zaalarmowany przez system przeciwpożarowy i firmę ochroniarską. Według jego relacji wybuch zniszczył dwa z czterech pomieszczeń serwisu - warsztatowe oraz "salonowo-socjalne" Są one ze sobą połączone, nie oddzielają ich drzwi. Hulajnogi stały w części warsztatowej. Obie padły ofiarą płomieni. Jednak, jak wskazują poniesione szkody, siła wybuchu była największa w pomieszczeniu salonowym. Co ciekawe, w tej części nie było żadnego pojazdu.
- W tym momencie nie wiemy więc czy to hulajnogi były przyczyną wypadku, czy też zapaliły się wskutek pożaru mającego inne źródło, choćby związane z instalacją gazową - mówi Tokarewicz. - Nie mam żadnej hipotezy, sprawa jest badana przez Straż Pożarną, swoje analizy przeprowadzi też ubezpieczyciel. Wtedy poznamy powód pożaru - dodaje.