Problem z paragonami na jarmarku świątecznym? "Popsuta kasa lub wzdrygnięcie ramion"
Część naszych czytelników skarży się na problemy z wydawaniem paragonów podczas jarmarku świątecznego.
Na placu Wolności możemy wypić grzane wino, zjeść coś ciepłego czy przejechać się karuzelą. To wszystko w ramach jarmarku, będącego elementem Poznańskiego Betlejem.
Impreza przypadła do gustu poznaniakom, co najlepiej widać po frekwencji, również w dni powszednie. Część odwiedzających narzeka jednak na niejasne rozliczenia. - Byliśmy tam z rodziną, wydaliśmy ponad 100 złotych i za każdym razem pytałem o paragon. Bezskutecznie. Wymówki były różne: popsuta kasa, bilet zastępujący paragon, "dzisiaj nie ma" czy po prostu wzdrygnięcie ramion. W samym środku Poznania na imprezie firmowanej przez miasto kilka tysięcy złotych na godzinę "leci" na czarno - napisał jeden z czytelników.
- Niemieckojęzyczna obsługa, ceny dość konkretne, ale kas fiskalnych zero, paragonów zero - informował kolejny.
Ze sprawą zwróciliśmy się do spółki Targowiska, odpowiedzialnej za organizację jarmarku. Kwestia rozliczeń z klientami to już jednak sprawa poszczególnych przedsiębiorców. - Każdy wystawca działa na podstawie podpisanej ze spółką odrębnej umowy najmu stanowiska handlowego na czas jarmarku - wyjaśniono nam.
Każdy z wystawców, który chce sprzedawać swoje produkty czy świadczyć usługi na jarmarku, musi z góry uiścić odpowiednią opłatę. Ewentualne nieprawidłowości związane z wydawaniem paragonów nie mają więc wpływu na przychody miejskiej spółki.
Czy Targowiska otrzymywały już podobne sygnały? - Do Spółki nie wpłynęły żadne uwagi dotyczące braku paragonów - zapewniono.
Najpopularniejsze komentarze