Szpital publiczny płatny jak prywatny?
Polska służba zdrowia od lat kuleje. Kolejne ekipy rządzące zachodzą w głowę, jak nasze lecznictwo uleczyć. Za każdym razem słyszymy, że będzie dobrze jak nigdy, a efekt pozostaje mizerny jak zawsze. Kolejni ministrowie i premierzy napotykają na ten sam mur - brak pieniędzy. Najnowszy pomysł poprawy sytuacji polskich szpitali jest wprowadzenie... opłat za łóżko i wyżywienie.
Diagnozować polskiej służby zdrowia właściwie nie trzeba, od wielu lat wiadomo, że potrzebuje intensywnej terapii. Analizując doniesienia prasowe z ostatnich kilku miesięcy można się złapać za głowę. Przez polskie szpitale przetoczyła się fala strajków lekarzy, pielęgniarek, pracowników szpitali. Protestów było wiele, ale postulat zawsze jeden - podwyżki. Kolejne rządy tłumaczą, że chcą podnosić zarobki białego personelu, ale nie mają pieniędzy. Podobne argumenty przedstawiają dyrektorzy poszczególnych szpitali, te same nie zawsze radzą sobie ze swoimi finansami. I wszystko kręci się bez zmian wokół jednej kwestii - reformy. Tylko ogromne zmiany mogą uzdrowić chorą służbę zdrowia.
Najnowsze pomysły wytoczono podczas białego szczytu, który właśnie zakończył się w Warszawie. Rozmowy nie przyniosły projektów ustaw, ale zarys planów. I wynika z nich, że jeśli służba zdrowia ma się podnieść z kolan, trzeba sięgnąć do kieszeni pacjentów. Jak pisze dziennik "Polska", pomysły zakładają podwyższenie składek na leczenie i być może wprowadzenie dodatkowego ubezpieczenia. Powstać miałaby lista zabiegów bezpłatnych, jednak za niektóretrzeba będzie zapłacić. Chodzi głównie o usługi specjalistów, do których Polacy bardzo chętnie chodzą, mimo, że nie zawsze właśnie takiej porady potrzebują. Dlatego, aby ukrócić, nadużywanie specjalistycznych usług, powstał pomysł kilkuzłotowych opłat za wizytę np. u kardiologa. Jeszcze "ciekawszy" jest pomysł pobierania opłat za pobyt w szpitalu. Pacjent miałby sam pokrywać koszty noclegów i wyżywienia - zupełnie jakby leczył się w domu lub prywatnej klinice. To tylko pomysły, ale... całkiem realne. Jednak na ten moment premier Donald Tusk zapowiedział, że nie poprze pomysłu wprowadzania dodatkowych opłat.
Nowe opłaty zawsze napotykają na opór. Tymczasem poznaniacy, których o to pytaliśmy przyznawali, że jeśli zmiany mają skrócić kolejki do lekarzy i usprawnić leczenie w mieści, to są... skłonni do płacenia. W podobnym tonie wypowiadają się poznańscylekarze. Trochę to może zaskakiwać, ale wygląda na to, że po prosu mamy dość kolejek i słabo wyposażonych szpitali. Czy tak jest rzeczywiście? Zachęcamy do dyskusji na naszym forum i udziału w sondzie.