Skarga po wizycie wielkopolskiego europosła na Malediwach. "Pogwałcenie prawa"
Spore zamieszanie wywołała wizyta Ryszarda Czarneckiego na Malediwach.
Wybrany z wielkopolskiej listy polityk PiS, wraz z grupą kilku innych europosłów, udał się do tego kraju na podstawie wizy turystycznej.
Według cytowanego przez "Politico" Ahmeda Shiaana, ambasadora Malediwów przy Unii Europejskiej, europosłowie mieli prowadzić "śledztwo" związane z nadchodzącymi wyborami prezydenckimi.
Z relacji Shiaana wynika, że czwórka europosłów, wśród których był Czarnecki, przedstawiała się jako "oficjalna delegacja Unii Europejskiej", choć Wspólnota nie prowadzi żadnej misji związanej z wyborami na Malediwach.
Według ambasadora europosłowie działali z "lekceważeniem i pogwałceniem prawa" i nie spotkali się z oficjalnymi przedstawicielami władz.
Przedstawiciele Parlamentu Europejskiego zapewnili "Politico", że sprawa zostanie rozwiązana, a oświadczenia europosłów nie miały nic wspólnego z oficjalnym stanowiskiem tej instytucji. Podkreślono ponadto, że na Czarneckiego już wcześniej nałożono zakaz brania udziału w obserwacjach wyborów z ramienia PE. To efekt udania się bez odpowiedniego upoważnienia do Azerbejdżanu.
Czarnecki oświadczył, że nigdy nie przedstawił się na Malediwach jako reprezentant PE. W podobnym tonie wypowiadają się jego towarzysze podróży z Czech i Rumunii.
Wybory na Malediwach odbędą się 23 września. Od kilku miesięcy na terenie tego niewielkiego państwa w południowej Azji obowiązuje stan wyjątkowy, wprowadzony przez obecnego prezydenta, Abdulahha Jamina.
Najpopularniejsze komentarze