Winogrady: lekarka odmówiła przyjęcia romskiej dziewczynki
Do zdarzenia doszło w przychodni na osiedlu Zwycięstwa.
O sprawie napisała Gazeta Wyborcza. Maria Caldarar wybrała się ze swoją córką do lekarza. Kobieta jest obywatelką Rumunii, obecnie mieszka w mieszkaniu treningowym w ramach projektu miasta i organizacji pomagających Romom. Kobieta pracuje, a jej dzieci uczą się w państwowej szkole podstawowej.
Na początku marca jej córka źle się czuła. Matka chciała jej pomóc, więc pojechała z nią do lekarza - do przychodni na osiedlu Zwycięstwa. Korzystała z pomocy tej przychodni, gdy mieszkała na koczowisku. Kobieta zarejestrowała córkę do lekarza i czekała na wejście do gabinetu. Lekarka, gdy zorientowała się, że matka i córka są Romkami przyznała, że ich nie przyjmie. Miało temu towarzyszyć złapanie za kurtkę i wyprowadzenie z gabinetu. Nie pomagały tłumaczenia i próby potwierdzenia, że kobieta legalnie pracuje, a jej córka ma PESEL. Na miejscu interweniowała policja wezwana przez pracowników. Ostatecznie lekarka zbadała dziewczynkę, ale stwierdziła, że ta jest zdrowa.
Lekarka w rozmowie z Gazetą Wyborczą tłumaczyła, że Romowie regularnie przychodzą do przychodni, nie mają ubezpieczenia, a do tego są roszczeniowi i awanturują się. Zaznaczyła też, że PESEL dziewczynki wyświetlał się w systemie na czerwono, a to oznacza, że nie była ona ubezpieczona.
Matka pojechała z córką do szpitala dziecięcego, gdzie je przyjęto. Dziewczynka nie musiała zostawać na oddziale, ale otrzymała zalecenia od lekarza. Sprawę zachowania lekarki z Winograd bada teraz NFZ.
Tymczasem okazuje się, że właśnie w naszym mieście Uniwersytet Medyczny jako jedyny w kraju organizuje wspólne zajęcia z zakresu opieki nad pacjentami odmiennymi kulturowo dla studentów czterech kierunków studiów: lekarskiego, pielęgniarskiego, położniczego oraz fizjoterapii. - W ubiegłym roku przeszkoliliśmy 80 studentów, a w tym roku przeszkolimy około 130 osób - mówi dr Katarzyna Głodowska z Uniwersytetu Medycznego. - Zajmujemy się różnymi aspektami opieki nad pacjentami reprezentującymi religie i kultury, które najczęściej można spotkać w naszych szpitalach. Zajęcia obejmują 30 godzin i dotyczą m.in. kwestii narodzin, śmierci, diety czy zwyczajów i świąt - dodaje. - My, jako lekarze, musimy mieć nie tylko wiedzę medyczną, ale też kulturową, a nawet finansową związaną choćby z ubezpieczeniami. Studenci, którzy już odbyli takie zajęcia sami przyznają, że są one bardzo pomocne i potrzebne. Mając wiedzę na ten temat łatwiej jest oferować pomoc, a udzielanie pomocy to właśnie obowiązek lekarza - zauważa.
Najpopularniejsze komentarze