Tragedia na Dębcu "uruchomiła ogromny łańcuch życzliwości"

Pomoc dla osób poszkodowanych w wybuchu na Dębcu płynie z każdej możliwej strony.

- Wiem, że zdarzyła się niewyobrażalna tragedia, ludzie w jednej chwili stracili wszystko, dorobek całego życia, zdrowie, a nawet życie - napisał do nas Maciej. - Jestem w takim szoku, że sam nie znajduję słów. Wiem, że same moje słowa tutaj niewiele dadzą, ale chciałbym powiedzieć wszystkim poszkodowanym, że będzie dobrze. Ludzie mają wielką dobroć serca, nie zostaną Państwo z Tą wielką tragedią sami. Ja wierzę w Ludzi i ich dobroć. Wiem, że to małe słowa, ale jestem z Państwem, z wami wszystkimi. Wierzę, że wszystko się ułoży i będzie dobrze. Czas goi rany - dodaje.

W podobnym tonie wypowiada się proboszcz parafii pw. Świętej Trójcy. Kościół znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie kamienicy. - To tragedia i niewątpliwie pozostanie w naszych sercach na długo, być może na zawsze. Ta tragedia uruchomiła jednak ogromny łańcuch życzliwości - mówi ksiądz Marek Matyba, proboszcz. - Mamy całe pomieszczenie Caritasu wypełnione po brzegi darami, dary są też w drugim pomieszczeniu. Ludzie ciągle przynoszą. Miałem bardzo dużo telefonów od znajomych z Poznania i spoza Poznania z pytaniem o to, jak mogą pomóc. Uruchomiły się ogromne pokłady miłości, które są w człowieku. Przy tej tragedii to jest wspaniałe, że ludzie się solidaryzują - dodaje.

W przykościelnych budynkach odpoczywają w trakcie akcji odgruzowywania strażacy i policjanci. Na miejscu są parafianie, którzy bez przerwy od niedzielnego poranka zapewniają pracownikom służb gorące napoje, kanapki czy pączki dające zastrzyk energii. - Nikt parafian do tego nie namawiał, sami się zgłosili i zapewniali, że zostaną, by służyć przez całą noc. To jest poryw serca - kończy.

Więcej o pomocy dla poszkodowanych TUTAJ.