Do trzech razy sztuka? Nenad Bjelica znów spróbuje zdobyć stadion Legii

Niedzielny mecz będzie dla Nenada Bjelicy piątym spotkaniem przeciwko Legii Warszawa. Do tej pory jego zespół nie pokonał Wojskowych na wyjeździe.
Po raz pierwszy Chorwat zmierzył się z Legią w październiku 2016 roku. Mecz ten do dzisiaj jest wspominany przez kibiców w obu miastach. Gospodarze zwyciężyli 2:1, a decydującą bramkę już w doliczonym czasie gry Kasper Hamalainen. Fin był jednak na ewidentnym spalonym, ponadto w końcówce doszło do przepychanki z udziałem kilku piłkarzy, zakończonej m.in. czerwoną kartką dla Jasmina Buricia.
W rewanżu przy Bułgarskiej długo utrzymywał się bezbramkowy remis, aż do bramki gości trafił Tomasz Kędziora. Kilka minut później było już jednak 1:1, a wynik na 1:2 znów ustalił Hamalainen, ponownie czyniąc to tuż przed końcowym gwizdkiem.
W rundzie finałowej (17.05.2017) Legia podejmowała Lecha. Gospodarze od początku ruszyli do ataków, błyszczał m.in. Vaid Odjidja-Ofoe, który otworzył wynik spotkania. Ostatecznie Wojskowi triumfowali 2:0, a piłkarze Kolejorz przez 90 minut oddali zaledwie dwa celne strzały.
Na pierwszy triumf nad Legią Nenad Bjelica musiał czekać do października ubiegłego roku. Kolejorz był wówczas bezdyskusyjnie lepszy, zdominował Wojskowych i po bramkach Gajosa, Trałki i Makuszewskiego wygrał 3:0.
Teraz przed Bjelicą kolejna próba zdobycia Warszawy. Próba szczególnie istotna, bo Lech traci do prowadzącej Jagiellonii Białystok już 5 punktów, a w obecnym sezonie po 30. kolejce nie nastąpi ich podział. To oznacza, że każdy mecz jest tak samo ważny w kontekście walki o mistrzostwo Polski.