Drugi trener Lecha: gdy sam nie strzelasz to tracisz

Rene Poms po raz drugi z rzędu (a trzeci w ogóle) poprowadził Lecha Poznań w zastępstwie Nenada Bjelicy.
Kolejorz wygrał dwa poprzednie spotkania pod wodzą Austriaka. Tym razem jednak po remisie 1:1 podzielił się punktami z Jagiellonią Białystok.
- Chciałbym powiedzieć, że rozegraliśmy przede wszystkim dwie różne połowy. Podobnie było zresztą w ostatnim meczu minionego sezonu. Pierwszą połowę zagraliśmy znacznie lepiej. Byliśmy pewni siebie, graliśmy agresywniej i na tyle dobrze w defensywie, że nie daliśmy przeciwnikom klarownych sytuacji do zdobycia bramki - przyznał Poms, cytowany przez serwis lechpoznan.pl.
Drugi trener Lecha przyznał, że w drugiej połowie zespół miał jak jak w pierwszej, ale piłkarze byli zbyt pasywni. - Wiedzieliśmy, że z każdą kolejną minutą piłkarze Jagiellonii będą dążyli do strzelenia gola. Za bardzo się cofnęliśmy, praktycznie czekaliśmy tylko na kontry. Udało się wyprowadzić dwie bardzo niebezpieczne, ale żadnej z nich nie udało się wykorzystać. W piłce jest takie porzekadło, że gdy sam nie strzelasz - to tracisz. Tym razem to się stało i z Białegostoku wyjedziemy z jednym punktem - ocenił.
Szczegółową relację ze spotkania można znaleźć tutaj.