Reklama
Reklama

Podwójny etat urzędniczki

Miała etat, ale w pracy zjawiała się rzadko. Mowa o Ewie Bąk, dyrektorce Wydziału Kultury Fizycznej z Urzędzie Miasta. Przez co najmniej cztery lata była zatrudniona jako trener piłki ręcznej w gimnazjum 54 na Osiedlu Kopernika. Na treningi jednak czasu nie miała. W zastępstwie wysyłała... swojego męża.

Etat w gimnazjum Ewa Bąk, dyrektor Wydziału Kultury Fizycznej, miała co najmniej cztery lata. W gimnazjum numer 54 miała prowadzić zajęcia jako trener piłki ręcznej. Ale trudno byłoby jej wyłowić jakiś sportowy talent, bo na zajęciach bywała sporadycznie. Jak twierdzi jedna z gimnazjalnych nauczycielek, piłki ręcznej zwykle uczył Bąk - tyle, że Jan, mąż Ewy. Na pytanie, jak dzieciom współpracuje się z panią Ewą Bąk robiły tylko dziwną minę. Tłumaczyły mnie, jako niedouczonemu wychowawcy, że pani Bąk wcale z nimi zajęć nie prowadzi, tylko mają zajęcia z panem Bąkiem. Natomiast pani Bąk pojawia się tylko sporadycznie na meczachrozgrywanych na terenie Poznania - mówi Dorota Łakoma, nauczycielka w Gimnazjum nr 54.

Ewy Bąk broni dyrekcja szkoły. Andrzej Siekierski twierdzi, że Jan Bąk prowadził zajęcia w ramach "koleżeńskiego zastępstwa". I pewnie nie byłoby w tym nic złego, gdyby Jan Bąk był oficjalnie zatrudniony, a nie pracował w ramach etatu żony.Zgodnie z zawartą umową, Ewa Bąk powinna prowadzić zajęcia popołudniowe w poniedziałki i wtorki. Jak twierdzą nauczyciele, między 2005 a 2007 rokiem zajęcia prowadził głównie jej mąż. Sama zainteresowana przyznaje, że opuszczała zajęcia, ale tłumaczy się nadmiarem obowiązków. Zdarzyło się i toszczególnie w ostatnim okresie, kiedy w podstawowym moim miejscu tych zajęć mi bardzo dużo przybyło, między innymi sprawa Euro, wcześniej staraniao Uniwersjadę - przyznaje dyrektor Wydziału Kultury FizycznejUrzędu MiastaEwa Bąk. Co zastanawiające, swojej podwładnej z Urzędu Miasta nic do zarzucenia nie ma również Maciej Frankiewicz, wiceprezydent Poznania. O ile mi wiadomo to pani dyrektor Ewa Bąk, bo mam wrażenie, że oniej mowa te zajęcia, przynajmniej w sporej części prowadziła. Od początku było wiadomo, że od czasu do czasu będzie musiała korzystać z zastępstw innych osób - mówi Frankiewicz.

Tymczasem na wniosek nauczycieli, sprawą już w czerwcu zainteresowało się Kuratorium Oświaty. Specjaliści mówią wprost: to, co dyrekcja szkoły nazywa "koleżeńskim zastępstwem" jest niedopuszczalne. Nie może prowadzić zajęć osoba, która nie jest zatrudniona przez dyrektora - kwituje Barbara Zatorska z Kuratorium Oświaty. Po interwencji kuratorium, Ewa Bąk złożyła wypowiedzenie i zakończyła współpracę z Gimnazjum 54 w sierpniu tego roku. Sama zainteresowana podkreśla, że ceniła sobie pracę w szkole z młodzieżą. Dla osoby, która zarządza sportem parę godzin w klasie sportowej z młodzieżą, która uprawia daną dyscyplinę było bardzo korzystne. Łączenie praktyki z teorią - przyznaje Ewa Bąk. Również dyrekcja twierdzi, ze organizując zastępstwo, kierowała się po prostu dobrem uczniów. Lepiej mieć zorganizowane zajęcia, niż wypuścić dzieci, które nie mają zajęć, bo wtedy różne rzeczy im przychodzą do głowy - zaznacza dyrektor Gimnazjum 54Katarzyna Matuszewska.

Aletrudno dbać o dobro dzieci, jeśli unika się zajęć z nimi. A przy okazji łamie się prawo.

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

22℃
9℃
Poziom opadów:
0 mm
Wiatr do:
14 km
Stan powietrza
PM2.5
7.90 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro