Taksówkarze zamówili Ubera, a po kursie poprosili o paragon. Wezwano policję
We wtorek członkowie Stowarzyszenia Zawodowego Poznańskich Taksówkarzy zamówili dwa przejazdy Uberem. Po wykonanym kursie zażądali paragonu, a gdy go nie otrzymali wezwali policję.
Historię opisali na Facebooku członkowie SZPT. - 13 czerwca w godzinach wieczornych, członkowie SZPT zamówili dwa przejazdy w aplikacji UBER. Po wykonanym kursie, w związku z nieotrzymaniem paragonu z kasy fiskalnej, postanowiono zaangażować do współpracy poznańską drogówkę - wyjaśniają.
- Pierwszy z kontrolowanych kierowców grzecznie poddał się czynnościom sprawdzającym. Drugi natomiast (kierujący Oplem Astrą) był z lekka zaskoczony zaistniałą sytuacją i stwierdził, że najlepszą obroną jest atak, więc bujaneczki nie było końca. W jego przypadku skończyło się na odebraniu dowodu rejestracyjnego ze względu na niewłaściwy stan techniczny auta (pęknięta szyba czołowa) - przyznają.
Na miejscu pojawili się także inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Poznaniu. - W wyniku czynności stwierdzono brak jakichkolwiek dokumentów niezbędnych do zarobkowego przewozu osób oraz brak kas rejestrujących w obu pojazdach. Kierowca Skody otrzymał wsparcie "partnera", szybkie spisywanie umów, lecz mimo to wyszedł z kwitem na 10 tysięcy zł. Nie inaczej postąpiono z kierowcą Astry - kończą członkowie SZPT pytając "gdzie ta czystość, bo na samych felgach, to nie jest jednodniowy brud".
Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu taksówkarze z największych polskich miast protestowali przeciwko "szeroko rozumianym nielegalnym przewoźnikom oraz szarej strefie taxi". W Poznaniu kilkaset taksówek zablokowało al. Niepodległości.
Najpopularniejsze komentarze