Karetka dotarła za późno do pacjenta: zawieszono dyspozytora z Kalisza
Wracamy do sprawy śmierci mieszkańca Ostrowa Wielkopolskiego, do którego wezwana karetka dotarła za późno. Zawieszono dyspozytora z Kalisza. Jego zachowanie w trakcie rozmowy ze zgłaszającym uznano za naganne.
Jak podaje tvn24.pl, dyrektor kaliskiego szpitala, w którym pracuje dyspozytor, powołał komisję, której zadaniem jest wyjaśnienie sytuacji ze środy. Komisja po przeanalizowaniu nagrań z rozmów pomiędzy dyspozytorem i zgłaszającym twierdzi, że dyspozytor zachował się nagannie. W związku z tym został on zawieszony w wykonywaniu czynności służbowych.
Sprawę bada też prokuratura. Dyspozytor może odpowiadać za nieumyślne spowodowanie śmierci i narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia przez osobę, na której ciąży obowiązek opieki. Grozi mu do 5 lat więzienia.
Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło w środę. Mieszkaniec Ostrowa Wielkopolskiego o 14.52 zadzwonił pod numer 112 po tym jak jego 59-letni przyjaciel zaczął się dławić wymiocinami. Najpierw zgłaszający połączył się z operatorką nr 112 z Poznania. Kobieta wyjaśniła, by położyć potrzebującego pomocy człowieka na boku. W trakcie rozmowy zgłaszający opowiedział co się stało i poprosił o karetkę. Operatorka przełączyła go do dyspozytora z Kalisza. Ku zdziwieniu zgłaszającego, mężczyzna znowu musiał od początku tłumaczyć dlaczego potrzebuje pomocy karetki. Zaczęły mu puszczać nerwy. Bardzo nerwowy był też jednak dyspozytor, który w rozmowie na stwierdzenie zgłaszającego, że kolega umrze przyznał "no to umrze, każdy umrze". Ostatecznie dyspozytor poinformował zgłaszającego o wysłaniu na miejsce policji. Zniecierpliwiony zgłaszający chwilę później ponownie dzwoni na numer 112 z pytaniem kiedy przyjedzie karetka. Ta przyjechała na miejsce o 15.08. Mężczyzna już nie żył.