Część poznańskich uczniów nie pójdzie w piątek do szkół
W piątek swój protest wobec wobec rządowej reformy edukacji zapowiadają niektórzy rodzice - nie poślą do szkoły swoich dzieci, Do strajku szykują się też nauczyciele.
Piątkowa akcja to strajk szkolny rodziców przeciw planom zmian w oświacie. Nie wyślemy swoich pociech do szkoły. De facto to przy ich pomocy swój sprzeciw pokażemy - mianowicie sprzeciw wobec reformy edukacji. Chcemy żeby została ona odwołana - mówi Robert Ciesielski, Poznańskie Forum Rodziców i Rad Rodziców.
W poznańskim Gimnazjum nr 58 do szkoły mają solidarnie nie przyjść nawet wszyscy uczniowie szkoły. Tymczasem do ogólnopolskiego protestu szykują się też nauczyciele. Związek Nauczycielstwa Polskiego zapowiedział strajk na 31 marca. Tego dnia do szkoły przyjdą pedagodzy - tak aby uczniowie nie pozostali bez opieki - ale nie będą prowadzić zajęć. Przychodzimy do szkoły oczywiście . Jeśli rodzice puszczą swoje dzieci to będziemy sprawować nad nimi opiekę. Natomiast w tym dniu nie będziemy prowadzić żadnych zajęć dydaktycznych - mówi Miłosz Piękny,nauczyciel geografii w Gimnazjum nr 58.
Reforma jest nieprzygotowana. Podręczniki są pisane w bardzo szybkim tempie. Nowa podstawa programowa jest podstawą przestarzałą - mówi Małgorzata Wołoszyn, nauczyciel języka polskiego w Gimnazjum nr 58.
Ta część edukacji dzieci jakby wypada. Nasz dorobek 18-letni już w tej chwili właśnie można wyrzucić do kosza - tłumaczy Lucyna Kędzierska, nauczyciel wychowania fizycznego w Gimnazjum nr 58.
Władze miasta - też krytyczne wobec reformy - nie chcą komentować zapowiedzi strajku. Odsyłają do kuratorium podległego wojewodzie. Nikt im nie zagwarantuje rzeczywiście tego, że będą w tej szkole, czy w tym budynku, w którym pracowali i, że w tym zespole będą nadal pracować - mówi Elżbieta Leszczyńska, Wielkopolska Kurator Oświaty.
Do protestu ZNP nie przyłączy się "Solidarność". Jej działacze z Poznania nie mają jednak nic przeciwko, by należący do "Solidarności" nauczyciele indywidualnie podejmowali decyzję o udziale w strajku. Są powody do tego, żeby wyrazić swoje niezadowolenie z tego, w jaki sposób pani minister próbuje wprowadzić tę reformę - mówi Wojciech Miśko, NSZZ Solidarność.