Trener Nenad Bjelica nie wierzy w powiedzenie o zwycięskim składzie. Na ławce rezerwowych usiedli w niedzielę m.in. będący w wysokiej formie Dawid Kownacki i Maciej Gajos. Po raz pierwszy od dawna w wyjściowej jedenastce pojawił się Marcin Robak, a parę środkowych pomocników stworzyli Abdul Aziz Tetteh i Łukasz Trałka.
Pierwszy kwadrans należał do Kolejorza. Gospodarze grali wysokim, agresywnym pressingiem i nie pozwalali gościom praktycznie na nic. W 15. minucie Robak kapitalnie podał do Szymona Pawłowskiego, ale ten przegrał pojedynek sam na sam z Dusanem Kuciakiem.
W końcu goście zaczęli powoli przełamywać przewagę Kolejorza. Wciąż jednak mecz był pod kontrolą piłkarzy trenera Bjelicy, a duża w tym zasługa Trałki i Tetteha, którzy nie dawali chwili spokoju Milosowi Krasiciovi i Rafałowi Wolskiemu.
W zapowiadanym jako hit kolejki spotkaniu mogła podobać się intensywność, brakowało jednak nieco okazji. Po pół godzinie gry Lech nieco spuścił z tonu, a Lechia regularnie gościła pod jego bramką. Obrona Kolejorza kilka razy została wystawiona na próbę, ale za każdym razem defensorzy gospodarzy podejmowali słuszne decyzje i Matus Putnocky nie musiał interweniować.
Ostatecznie w pierwszej połowie bramek nie zobaczyliśmy. Przy schodzeniu do szatni starali się Sławomir Peszko i Tomasz Kędziora, a zachowanie lechisty nie spodobało się Nenadowi Bjelicy. Po chwili na boisku rozpętała się awantura, zakończona kilkoma żółtymi kartkami i odesłaniem na trybuny szkoleniowca Kolejorza.
Pierwsze minuty drugiej połowy to aktywna gra z obu stron, w pewnym momencie jednak na boisku zrobiło się bardzo nerwowo i arbiter bardzo często sięgał po żółte kartki.
W 64. minucie trybuny INEA Stadionu oszalały, aby za chwilę wydać jęk zawodu. Kuciak świetnie obronił strzał Robaka, poprawka Majewskiego okazała się skuteczna, jednak w momencie uderzenia piłki przez swojego kolegę "Maja" był na centymetrowym spalonym.
Majewski w końcu miał okazję do świętowania. Piłkę wywalczył Trałka, zagrał w pole karne, a stojący tyłem do bramki Robak świetnie zgrał ją koledze, który dopełnił formalności strzałem z 11. metra.
Szanse Lechii na osiągnięcie korzystnego wyniku przekreśliły idiotyczne zachowania Peszki i Grzegorza Kuświka, którzy w brutalny sposób faulowali odpowiednio Kędziorę i Bednarka, za co obejrzeli czerwone kartki.
Goście starali się walczyć do końca, ale w dziewięciu niewiele mogli zdziałać. Najlepszą okazję do wyrównania mieli w ostatniej minucie: do dośrodkowania świetnie wyskoczył Joao Nunes i celnie uderzył głową, ale Putnocky był na posterunku.
Kilkanaście sekund później groźny strzał Kownackiego obronił Kuciak (najlepszy tego dnia piłkarz Lechii), a dobitkę Kostewycza zablokował obrońca.
Ostatecznie Lech pokonał Lechię 1:0. Wszyscy spodziewali się, że w hicie kolejki padnie sporo bramek, zamiast tego obejrzeliśmy mnóstwo kartek i ostrych wejść. Koniec końców liczy się zwycięstwo i fakt, że do liderującej tabeli Lotto Ekstraklasy Lechii Kolejorz traci już tylko 2 punkty.
Lech Poznań - Lechia Gdańsk 1:0
Składy:
Lech: Matus Putnocky - Tomasz Kędziora, Jan Bednarek, Maciej Wilusz, Wołodymyr Kostewycz - Abdul Aziz Tetteh, Łukasz Trałka - Maciej Makuszewski, Radosław Majewski (Majewski 71"), Szymon Pawłowski (Gajos 75") - Marcin Robak (Kownacki 82")