Proces Adama Z.: "nie tylko opisał jak zaciągnął Tylman do rzeki, ale też to pokazał i komentował jaka była ciężka"
W trakcie wtorkowej rozprawy w procesie Adama Z. zeznania składali siostra Adama Z. Małgorzata, a także policjanci, którzy utrzymują, że w rozmowie z nimi Z. przyznał się do zabójstwa kobiety.
Jako pierwsza zeznania składała Małgorzata Z., siostra oskarżonego.
To z nią Adam mieszkał w listopadzie 2015 roku, a więc w czasie, gdy doszło do zaginięcia i śmierci Ewy Tylman. Kobieta tłumaczyła, że jej brat nie chciał iść na imprezę firmową (po której rozegrały się najważniejsze wydarzenia), ale ostatecznie namówiły go koleżanki. Z. dzwonił do niej przed 4.00 w nocy. - Mówił, że się zgubił, nie wiedział gdzie jest. Słyszałam, że jest pod wpływem alkoholu - zeznała Małgorzata Z.
Przez telefon kobieta pokierowała brata w stronę domu, do którego dotarł po godzinie 5.00 rano. Mężczyzna poszedł spać. Gdy się obudził, twierdził, że nie pamięta rozmowy telefonicznej z siostrą. Dopytywał też, czy mówił coś o koleżance, z którą był (Ewą Tylman). Mówił, że nie pamięta, kiedy się z nią rozstał. Zdaniem Małgorzaty Z., jej brat był zaniepokojony, gdy okazało się, że Tylman zaginęła.
Pełnomocnik rodziny Tylmanów mecenas Wojciech Wiza zapytał jak często Adam Z. pił alkohol. Siostra przyznała, że dochodziło do tego bardzo często. - Jakieś pięć razy w tygodniu. Zwykle jedno, dwa piwa. Ale potrafił wypić nawet cztery, pięć piw, jeśli następnego dnia nie szedł do pracy - opisywała. Dodała, że tydzień przed zaginięciem Tylman Z. był na imprezie, a później nie pamiętał jak z niej wrócił do domu.
Poruszono też wątek orientacji seksualnej Adama Z. Jego siostra potwierdziła, że mężczyzna jest homoseksualistą. Wspomniała też, że nie był zainteresowany Tylman jako kobietą. - Wiele razy pytałam Adama, co się stało z Ewą Tylman. Ale nie potrafił sobie przypomnieć - podkreślała.
Kolejną przesłuchiwaną osobą był policjant Rafał B., który na sali pojawił się w kominiarce.
To jeden z trzech funkcjonariuszy, których zeznania są kluczowe dla sprawy. Policjanci twierdzą, że w nieprotokołowanej rozmowie z nimi Adam Z. przyznał się do zabójstwa Ewy Tylman. Z. temu zaprzecza i zarzuca policjantom m.in. stosowanie wobec niego przemocy.
Rafał B. opisywał to, co usłyszeli funkcjonariusze od Adama Z. - Z. mówił, że szedł z Ewą, chciał ją zaprowadzić w jakieś miejsce, a ona się wyrywała, bo chciała iść w innym kierunku. (...) Stwierdził, że Ewa wyrwała mu się i przemieściła się w rejon barierki na nadbrzeżu Warty. Biegł za nią. A kiedy do niej dobiegł i próbował ją chwycić czy przytrzymać, to niechcący ją popchnął. Nie pamiętam dokładnie jego słów, ale sens był taki, że Ewa zsunęła się ze skarpy - mówił.
B. relacjonował, że Adam Z. podbiegł do Ewy, ale ta była nieprzytomna. Policjant zapytał więc Z. dlaczego nie próbował pomóc kobiecie. - Stwierdził, że spanikował, i chciał "jak najszybciej wyrzucić z głowy złe myśli" - dodaje. Z. miał też pokazywać policjantom jak zaciągnął Ewę Tylman do rzeki i komentować przy tym, że była bardzo ciężka. - Takie wypowiedzi w całej mojej karierze słyszałem tylko od ludzi, którzy przemieszczali zwłoki lub osoby nieprzytomne. Pamiętam, że aż zasłoniłem twarz, by oskarżony nie widział, pod jakim jestem wrażeniem jego słów - tłumaczył B. Policjant zaznacza, że Z. precyzyjnie opisał także w jaki sposób wepchnął Tylman do rzeki. Rafał B. zapewniał, że nikt nie zmuszał Adama Z. do składania wyjaśnień, nie stosowano wobec niego przemocy. Nikt też nie śmiał się z jego orientacji seksualnej.
Podobnie rozmowę z Adamem Z. opisywali policjantka i policjant przesłuchiwani po Rafale B.
W czasie pierwszej rozprawy, która odbyła się 3 stycznia, Adam Z. nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Wycofał też część wcześniejszych zeznań. Kolejne rozprawy zaplanowano na luty.
Najpopularniejsze komentarze