Zamach w Berlinie. Czy poznaniacy mają czego się bać?
Rozpędzona ciężarówka wjechała w stragany jarmarku świątecznego w centrum Berlina. Zginęło 12 osób, 48 zostało rannych. Do ataku doszło zaledwie 270 km od Poznania. To rodzi obawy, czy i nam nie grożą zamachy terrorystyczne.
Tragiczne zdarzenie za naszą zachodnią granicą nasuwa pytania, czy jesteśmy bezpieczni. Nie wolno podnosić paniki, która by automatycznie przekładała się na sukces terrorystów. A więc w jednym miejscu uderzamy a pewien rezonans oddziałuje również na państwa, w których relatywnie poziom zagrożenia jest niski - mówi dr Jacek Raubo, politolog, ekspert ds. bezpieczeństwa.
U nas w Poznaniu takie coś absolutnie nie miałoby miejsca. Po pierwsze na Stary rynek takim samochodem by nie wjechał, a po drugie nasi obywatele są bardziej spostrzegawczy. Jakby widzieli, że samochód jedzie bez świateł, wolno się porusza na pewno by zwrócili na to uwagę - mówi prof. Marian Kryłowicz, pracownik naukowy Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa w Poznaniu.
Jeżeli mamy do czynienia z desperatem, z osobą szaloną to na dobrą sprawę trudno byłoby uniknąć takiej sytuacji natomiast na korzyść naszego miasta, naszego kraju wskazuje to, że tych relatywnych i potencjalnych zamachowców jest tu stosunkowo niewielu - mówi prof. Andrzej Sakson, pracownik naukowy Instytutu Zachodniego w Poznaniu.
Niemiecki minister spraw wewnętrznych potwierdził już, że był to zamach terrorystyczny. Ciężarówka pochodziła z Polski - miała gdańskie numery rejestracyjne. W szoferce znaleziono martwego polskiego kierowcę, który tuż przed zamachem został zastrzelony. Za sprawcę niemiecka policja początkowo uznała 23-letniego uchodźcę z Pakistanu. Według najnowszych doniesień mężczyzna został wypuszczony na wolność a według informacji agencji Amak do ataku przyznało się Państwo Islamskie.
Najpopularniejsze komentarze