Do Wojsk Obrony Terytorialnej zgłaszają się głównie... bezrobotni
Ministerstwo Obrony Narodowej może mieć problem z zebraniem zapowiadanych 50 tysięcy ochotników do Wojsk Obrony Terytorialnej. Na razie do nowej formacji zgłaszają się głównie... bezrobotni.
O sprawie pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Przepisy umożliwiające formowanie oddziałów WOT czekają już tylko na podpis prezydenta, a komendy uzupełnień prowadzą już zapisy chętnych.
Formalnie rekrutacja zacznie się w styczniu. Antoni Macierewicz mówił o 10 tys. osób, które już zgłosiły chęć wstąpienia do WOT, a w 2019 roku mają one liczyć 53 tys. ochotników. Eksperci wskazują jednak, że ciężko będzie znaleźć kandydatów posiadających przydatne w wojsku kwalifikacje.
Żołnierze WOT mają otrzymywać w sumie ok. 500 zł miesięcznie. Taka suma kusi głównie... bezrobotnych. - Wielkiej lawiny chętnych nie ma. Zgłosiło się około 100 kandydatów, z których większość to bezrobotni - powiedział "DGP" major Cezary Pązik z Wojskowej Komendy Uzupełnień w Oświęcimiu.
Podobnie jest w innych WKU. Ich przedstawiciele podkreślają także kiepskie kwalifikacje kandydatów: niewielu chętnych związanych jest choćby z organizacjami paramilitarnymi, na co liczyli pomysłodawcy stworzenia formacji.
- MON myśli, że osoby należące do organizacji paramilitarnych będą wstępować do WOT-u. A tu okazuje się, że np. żołnierze z grup rekonstrukcyjnych mają często dobrze płatną pracę i nie są zainteresowani nową formacją - ocenił gen. Waldemar Skrzypczak, były wiceminister obrony narodowej.
Przedstawiciele MON podkreślają, że bycie bezrobotnym samo w sobie nie jest minusem przy rekrutacji do WOT. W przypadku wzrostu liczby chętnych pierwszeństwo przyjęcia będą mieć jednak osoby posiadające dodatkowe kwalifikacje, np. uprawienia do prowadzenia ciężarówek.
Najpopularniejsze komentarze