Ustawa dezubekizacyjna uderzy również w lekarzy
Na temat projektu ustawy dezubekizacyjnej pisaliśmy już w ubiegłym tygodniu. Nowe prawo ma przynieść ponad pół miliarda oszczędności, ale coraz więcej kontrowersji budzi lista osób, które zostaną objęte ustawą.
Projekt ustawy dezubekizacyjnej przygotowuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Zakłada on, że świadczenia pobierane przez 32 tys. byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa zostaną zmniejszone i maksymalnie będą sięgać średniego świadczenia w powszechnym systemie społecznym - Dzisiaj ćwierć wieku po upadku systemy komunistycznego w Polsce nadal ci, którzy byli funkcjonariuszami, służyli zbrodniczemu systemowi, dostają od polskiego państwa sowite, bardzo dobre emerytury i wynagrodzenia, a ci, którzy byli ofiarami dostają bardzo często emerytury na poziomie 880 złotych, bo tyle wynosi najniższa emerytura w Polsce. Od 1 stycznia będzie to 1 tysiąc złotych - mówiła w ubiegłym tygodniu premier Beata Szydło.
Za służbę w aparacie represji PRL uznano służbę od 22 lipca 1944 do 31 lipca 1990. Teraz okazuje się, że lista instytucji aparatu represji jest bardzo szeroka i obejmuje wszystkie jednostki podległe lub powiązane ze Służbą Bezpieczeństwa. Na liście są więc resortowe szpitale albo szkoły wyższe - Wszyscy medycy, którzy chcieli pracować w szpitalu resortowym przed 1989 r., musieli posiadać stopień oficerski. Ostatni dyrektor szpitala był pułkownikiem - wyjaśnia na łamach Dziennika Gazety Prawnej Jarosław Buczek z Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie. Świadczenia mieliby zostać pozbawieni również pracownicy i studenci uczelni takich jakAkademia Spraw Wewnętrznych (z wyłączeniem Wydziału Porządku Publicznego w Szczytnie), Centrum Wyszkolenia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Legionowie i Wyższa Szkoła Oficerska Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Legionowie.
Kontrowersje budzi także obniżenie rent rodzinnych -Całkowicie niezrozumiałe jest obniżenie świadczeń rodzinnych wypłacanych dzieciom, wdowom czy rodzicom zmarłych funkcjonariuszy. Osoby te bezzasadnie karane są za to, że ich mąż, ojciec czy syn wybrał takie, a nie inne miejsce pracy - mówi na łamach gazety prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista z Uniwersytetu SWPS.
Dziennikarze DGP próbowali się dowiedzieć w MSWiA, ilu osób nie będących w istocie pracownikami Służby Bezpieczeństwa, problem dotyczy, ale na zadane pytania nie otrzymali odpowiedzi.
Najpopularniejsze komentarze