Jan Urban o przyszłości: muszę robić swoje
Przyszłość Jana Urbana wciąż pozostaje niejasna. W piątek szkoleniowiec poprowadzi Lech Poznań przeciwko Cracovii i bardzo możliwe, że ewentualna porażka może oznaczać koniec jego pracy przy Bułgarskiej.Szkoleniowiec wie, że atmosfera wokół drużyny wyraźnie zgęstniała, ale nie ma to wpływu na jego pracę.
Wygrana nad pierwszoligowym Podbeskidziem Bielsko-Biała dała zespołowi nieco oddechu, ale fani odebrali awans w Pucharze Polski jako obowiązek, a nie sukces. Jan Urban zdaje sobie z tego sprawę. - Wracamy do ligi. Czeka nas spotkanie na własnym boisku, gdzie nie odnieśliśmy do tej pory pozytywnego wyniku. Możemy się spodziewać, że kibice nas miło nie przyjmą. Natomiast jeśli będziemy dobrze grać w piłkę, to będą oni z nami - powiedział na czwartkowej konferencji prasowej.
Piłkarze Kolejorza będą musieli wykazać się mocną psychiką. - Może zdarzyć się sytuacja, że ktoś zepsuje zagranie i zostanie wygwizdany. To normalne i trzeba sobie umieć z tym radzić. Nikt nie może być zaskoczony. Sami na to zapracowaliśmy i trzeba troszeczkę charakteru, aby odnaleźć się w takiej sytuacji.
Szkoleniowiec docenia triumf nad Podbeskidziem przede wszystkim z psychologicznego punktu widzenia. - W naszej sytuacji każdy pozytywny wynik naprawdę dobrze wpływa na drużynę. Są sytuacje, np. podczas jazdy autobusem czy posiłków, kiedy widać, że zespół jest przybity: nie ma wtedy rozmów czy uśmiechów. Po meczu z Podbeskidziem było inaczej. Zawodnicy wyglądali, jakby przypomnieli sobie, że potrafią wygrywać - analizował.
Trener Kolejorza odniósł się także do doniesień o swojej przyszłości. - Nie mam na to wpływu. Dopóki jestem muszę robić swoje. Pracę z reguły oceniam przez pewien etap, dłuższy okres czasu. Teraz wiem, że jestem oceniany przede wszystkim przez początek nowego sezonu - mówił.
Początek piątkowego spotkania na INEA Stadionie o 20:30. Informacje o cenach biletów i sposobie ich dystrybucji znaleźć można na www.bilety.lechpoznan.pl.