Reklama
Reklama

Małe łabędzie z Moraska trafiły do Ptasiego Azylu: "większe szanse miałyby w naturalnym środowisku"

fot. Katarzyna
fot. Katarzyna

Wracamy do sprawy małych łabędzi, które pływały samotnie po jednym ze stawów przy ulicy Huby Moraskie. Pisaliśmy o nich w środę. W ubiegłym tygodniu ptaki trafiły do Ptasiego Azylu w ZOO. Pracownicy przyznają, że ptaki miałyby większe szanse na przeżycie w naturalnym środowisku.

O małych łabędziach, które pływają bez opieki rodziców po stawie przy ulicy Huby Moraskie poinformowali nas czytelnicy (TUTAJ). Pisaliśmy o sprawie w środę. Czytelnicy apelowali, by im pomóc, bo dorosłe osobniki nie żyją. Już wtedy pisaliśmy, że sprawa nie jest oczywista - jeśli ptaki od kilku dni same znajdowały się na stawie, oznaczało to, że sobie radzą.

Dziś wiemy, że małe łabędzie w ubiegłym tygodniu zostały przetransportowane do Ptasiego Azylu w ZOO. Czy dobrze się stało? Okazuje się, że niekoniecznie. - Ta sytuacja pokazuje, że zabieranie ptaków z ich naturalnego środowiska, gdy sobie radzą, może dać więcej szkody niż pożytku. Te ptaki były w bardzo dobrej kondycji, a to, że nie wszystkie by przeżyły, to prawo natury - mówi Małgorzata Chodyła, rzeczniczka ZOO.

W podobnym tonie wypowiada się pracownik Ptasiego Azylu. - Zawsze jest tak, że małe kaczki czy łabędzie, które do nas trafiają, mają mniejszą szansę na przeżycie w azylu niż w środowisku. Oczywiście my staramy się je karmić pokarmem jak najbardziej zbliżonym do tego, który jedzą przebywając w naturze, ale nie jesteśmy w stanie odtworzyć tego pokarmu w 100% - podkreśla. - Dla tych ptaków byłoby lepiej, gdyby zostały na stawie, na którym przebywały - dodaje.

To pierwsze małe łabędzie, które trafiły w tym roku do azylu, ale każdego dnia są tu dostarczane inne ptaki. - Choćby małe drozdy, szpaki, które wypadły z gniazda. Na moje pytanie czy w okolicy było widać dorosłe ptaki pada przeważnie odpowiedź, że tak. Że dorosłe ptaki miały atakować tego małego. Tłumaczę osobom przywożącym ptaki, że nie atakowały, a w ten sposób się nim opiekowały. Ale jest już za późno, bo ptak jest w pudełku u nas - zaznacza.

Małgorzata Chodyła prosi, by mieszkańcy dwa razy zastanowili się zanim zabiorą ptaka, o którego się obawiają. - Natura jest sprytniejsza niż nam się wydaje. Często nasze interwencje są niepotrzebne. Można do nas zadzwonić, napisać wiadomość na Facebooku. Chętnie podpowiemy co zrobić, czy pomoc jest rzeczywiście niezbędna. Ale ten kontakt powinien się odbyć zanim ktoś zabierze ptaka z naturalnego środowiska - podkreśla.

Równocześnie ZOO apeluje do mieszkańców, by nie karmili ptaków szkodliwym dla nich jedzeniem - czy to w ZOO czy w naturalnym środowisku. - Przez szkodliwe jedzenie mam na myśli choćby chleb, chipsy czy gofry i frytki. Jeśli już musimy karmić np. łabędzie w mieście, róbmy to ziarnem. Serwując im chleb lub chipsy przyczyniamy się do śmierci tych zwierząt. Niestety apele o niedokarmianie ptaków na terenie naszego ogrodu zoologicznego nie trafiają do zwiedzających. A przez to padają nam choćby kaczki, u których w trakcie sekcji zwłok znajdujemy w żołądku... frytki - kończy.

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

Ruszyło Wielkie Grillowanie UAM. "Mniej ludzi w porównaniu do ubiegłego roku"
11℃
6℃
Poziom opadów:
6.9 mm
Wiatr do:
28 km
Stan powietrza
PM2.5
4.00 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro